„Oko świata” - Robert Jordan


Początek długiej przygody.

Wydawnictwo Zysk i s-ka od dłuższego czasu wydaje cykl „Koło czasu”. Każdy z tomów ma po siedemset stron wzwyż, a jest ich... czternaście i trochę to potrwa, zanim dojedziemy do końca.
Amazon postanowił nakręcić serial na podstawie właśnie tej historii i „Koło czasu” trafiło z pierwszym sezonem na ekran. Uprzedzając pytania, serialu jeszcze nie widziałam. Chciałam najpierw skończyć pierwszy tom tego cyklu. Trochę to trwało, bo przeczytanie prawie tysiąca stron zajmuje czas, szczególnie że Robert Jordan nie należy do autorów, którzy szybko pokazują wszystkie karty.
W zasadzie... to nie pokazał żadnej póki co, ale i tak było warto.

Rand, Mat i Perrin mieszkają w Polu Emonda, która jest dawno zapomnianą przez świat wioską w Dwóch Rzekach. Chłopcy wiodą monotonne i dość proste życie, nieświadomi, że za kilka dni ich los diametralnie się zmieni. Zima przedłuża się, zapasy żywności są zagrożone, a głodne wilki podchodzą coraz bliżej wioski. Pewnego dnia do wioski przybywa tajemnicza kobieta, która zwie się Moraine. Powołuje się na zakon kobiet, które władają Jedyną Mocą – Aes Sedal. Moraine przynosi ze sobą złe, a nawet bardzo złe wieści. Ostrzeżenie przed mrocznymi siłami Czarnego, który budzi się z uśpienia, by zapanować nad wszystkimi istotami. I jakby na potwierdzenie jej słów, do wioski wpadają mordercze trolloki – stwory do tej pory uważane za mit. Gdy Pole Emonda staje w ogniu chłopcy wraz z Moraine uciekają, a kobieta pomagając im ma przeczucie, że jeden z nich jest Smokiem Odrodzonym – wybrańcem, który jako jedyny będzie potrafił przeciwstawić się Czarnemu i stanąć do Ostatniej Bitwy, od której wyniku będą zależeć losy całego świata.

„Oko Świata” to książka dla wytrwałych. Ba! Cały cykl „Koło czasu” jest dla naprawdę prawdziwych fanów fantastyki, a przede wszystkim Roberta Jordana. Dlaczego? Już wyjaśniam.
Zaczynając od początku, każda z tych książek jest solidnie długa. I jakby, doskonale wszyscy wiemy, że grubasy to najlepsze pozycje, jakie mól książkowy może sobie wymarzyć.
Jednak wiemy też, że trzymanie tak grubych książek w rękach po kilku godzinach czytania sprawia ból w mięśniach, a całe strony tekstu powodują ból oczu.
Czym jest jednak lekki dyskomfort przy pasjonującej historii? Niczym.
A skoro o tej historii mowa...

„Oko Świata” rozwija się baaaardzo wolno. Długo czytałam tę pozycję, podchodziłam do niej kilkanaście razy, ponieważ pierwsze dwadzieścia pięć rozdziałów było niewiarygodnie nijakie. I wiem, że określenie „slow burn” nie za bardzo pasuje do fantastyki, ponieważ opowiada o wolno rozwijającym się romansie, ale wiele razy przez myśl przeszło mi właśnie to określenie. I choć romans w historii Randa, Matta i Perrina jest dość nieudolnie wprowadzony, fabuła tej książki jest testem cierpliwości dla wytrwałych książkoholików.
Dla mnie rozdziałem – barierą był właśnie wyżej wspomniany dwudziesty piąty. Kiedy skończyłam go, a to była prawie połowa pierwszego tomu wsiąkłam w ten świat i w każdym wolnym momencie czytałam dalej, nawet, jeżeli miałam chwycić raptem tylko stronę czy dwie. Czułam wewnętrzną potrzebę maszerowania z naszymi bohaterami przez tę historię.

Ciężko napisać coś o bohaterach. Tak naprawdę, wszystko w tej książce dopiero się rozwija, więc póki co po prostu mamy bohaterów, z którymi będziemy przeżywać przygodę. Świat jest rozbudowany, ale ponownie... czekam na kolejne tomy, aby poznać go lepiej i dopiero wtedy wydać werdykt, czy Jordan potrafi budować swoje książki od podstaw. Na podstawie samego „Oka Świata” mogę stwierdzić, że jest ciekawie i plastycznie, stąd czekam na to, co Jordan ulepi ze swojego pomysłu na opowieść.

Lubię takie grubasy. Serio. Mam wtedy z tyłu głowy, że daleko do końca, więc nie muszę się żegnać z bohaterami za szybko. Tym bardziej, że „Koło czasu” ma czternaście tomów, a bodajże trzy ostatnie napisane są przez Brandona Sandersona, który bardzo ceni sobie Jordana. Kiedy piszę tę opinię, jestem w trakcie drugiego tomu, który zaczyna się o wiele ciekawiej, niż pierwszy.
Mam nadzieję, że Jordan tym razem nie zwolni tempa i „Wielkie Polowanie” przeczytam bez większych przestojów.

Czy polecam? Cóż, mimo że nie pałaliśmy do siebie miłością na początku, potem zaiskrzyło, a koniec płonął pięknym płomieniem. I tak jak pisałam na początku, „Oko Świata” jest dla naprawdę wytrwałych czytelników, którzy nie rzucą tej pozycji ze słowami „bo jest nudna”. Akcja rozwija się tu niebywale wolno, ale warto przemęczyć się i nawet dłużej czytać, ale czytać do samego końca. Jeżeli jesteście fanami starej, klasycznej fantastyki to „Oko Świata” powinno Wam się spodobać. Albo inaczej, jeżeli przeszliście przez książki Stevena Eriksona i Glenna Cooka to Robert Jordan na pewno Was chwyci. A jeżeli czytacie Brandona Sandersona na bieżąco to myślę, że warto spróbować sięgnąć po Roberta Jordana, który jest ulubionym autorem twórcy „Wśród Gwiazd".

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com