A co na to wszystko Colin?
Nie da się ukryć, że „Bridgertonowie” skradli serca polskich czytelniczek. Podejrzewam, że serial na Netflixie miał tutaj większy wpływ na ponowną sławę romansów historycznych, ale po książki też zaczęła sięgać duża ilość fanek klasycznych romansów, czy erotyków. Wydawnictwo Zysk, nie przestaje zaskakiwać i podrzuca nam kolejną, czwartą już część serii, w której głównym bohaterem jest Colin.
Penelope od zawsze była zakochana w Colinie Bridgertonie. Nawet wtedy, kiedy ten flirtował z innymi kobietami, mówiąc że nie zamierza się żenić. Dziewczyna była dobrą koleżanką młodego Bridgertona i tak właśnie była przez niego traktowana. Życie w rodzinie Featheringtonów nie należało do najłatwiejszych. Matka dziewczyny, jak i jej starsze siostry usilnie starały się być najlepsze i rzucające się w oczy, aby młodzi kawalerowie zwrócili na nie uwagę. Penelope nie marzyła o małżeństwie, była zajęta zupełnie czym innym, a gdyby przyszło jej stanąć na ślubnym kobiercu, chciałaby aby przy ołtarzu czekał na nią nikt inny, jak Colin Bridgerton.
Pewnego dnia, życie uśmiechnęło się do najmłodszej Featherówny, ale wraz z szansą na miłość, dziewczyna musi poświęcić coś, co dotychczas zajmowało jej czas.
Czy Penelope będzie potrafiła zostawić stare życie i ruszyć w nieznane?
Czwarty tom serii o Bridgertonach to historia, która obala tajemnicę Lady Whistletown. To właśnie tutaj dowiadujemy się kto jest największą plotkarą całej socjety i upublicznia ich największe tajemnice. Jest to książka, która wciągnęła mnie na dobre kilka godzin i nie ukrywam, że szukanie prawdziwej Whistletown sprawiło mi naprawdę dużą przyjemność.
Colin ma dość bycia flirciarzem i bawidamkiem. Mężczyzna chce się w końcu ustatkować. Kiedy tylko zmienia zamiary wobec kobiet, ma całe mnóstwo chętnych do zamążpójścia, lecz w jego głowie pojawia się ta jedna, jedyna kobieta, która cały czas była blisko niego – Penelope.
Penelope przez wiele lat była ośmieszana przez własną matkę, która uważała że żywe, jaskrawe kolory sukienek są idealne dla urody najmłodszej Featherówny. Penelope dzielnie znosiła wszystkie obrazy i szyderstwa, jakie padały w jej kierunku. Myślę, że nikt z nas nie sądził, że Penelope jest dziewczyną, aż tak ambitną i inteligentną. Dopiero czwarty tom pokazuje, że ma łeb na karku i wie, jak się nim posługiwać.
Julia Quinn ponownie zabrała mnie w świetną historię. Nie ukrywam, że każda jej książka, po jaką miałam okazję sięgnąć podobała mi się, a także czytałam je jednym tchem. Bohaterowie w książkach tej autorki są bardzo realistyczni, a ich zachowania nie są przerysowane. Całość fabuły zachowana w dawnych czasach jest poprowadzona bardzo dobrze, a przede wszystkim ma to wszystko ręce i nogi i sens, którego teraz wielu książkom brakuje.
„Miłosne tajemnice” to historia, której się poniekąd spodziewałam, ale i tak było miło ją przeczytać i przekonać się, że jest tak, jak sobie planowałam w głowie. Przyjaźń Colina i Penelope, która od zawsze gdzieś istniała w poprzednich książkach w końcu została wyciągnięta na wyżyny i możemy być pierwszymi obserwatorami wolno kiełkującej miłości między tą dwójką. Miłości, która będzie potrzebować poświęcenia.