Jaki macie znak zodiaku?
„Wielka Wojna Zodiaku” to tytuł, który sam w sobie mało co mówi. Nie czytałam opisu tej mangi, kiedy po nią sięgałam, bo chciałam zostać zaskoczona. Czy zostałam? Tak. Na tyle, że chce ostatnie dwa tomy tej historii, aby poznać jej koniec.
FABUŁA
Raz na dwanaście lat odbywa się Wielka Wojna Zodiaku, w której dwanaścioro odważnych wojowników noszących imiona znaków chińskiego zodiaku staje do rytualnej walki na śmierć i życie. Ten, któremu przyjdzie po trupach wygrać wojnę, będzie mógł spełnić jedno życzenie. Wojownicy poza narzędziami w swoich dłoniach posiadają też ukryte moce, które mogą sprawić, że szala zwycięstwa przesunie się w ich stronę. Niektórzy z nich są weteranami Wojny Zodiaku i kolejna edycja to dla nich kolejna rozrywka, która skończy się wygraną.
Nikomu nie można zaufać. Wszyscy muszą zginąć. Wygra tylko jeden.
Który z nich spełni swoje życzenie?
A może nastawiona pokojowo Małpa doprowadzi do końca wojny bez rozlewu krwi?
Wojnę Zodiaku czas zacząć!
OPRAWA GRAFICZNA
Ostra kreska to coś, co wyróżnia tę mangę. Nie jest ona jednak na tyle mocna i szarpana, żeby męczyła oczy. W zasadzie to „Wielka Wojna Zodiaku' jest mangą, która wyraża więcej obrazem, niż słowem, chociaż dymki i fonty w nich mogą drażnić wzrok. Parę razy musiałam zmienić obraz, na który patrzyłam, bo czułam, jakby coś kłuło mnie w oczy.
Kolorowe obwoluty pokazują nam wygląd bohaterów, którzy choć nie powinni zyskać sympatii Czytelnika i tak ją zyskują. Nie przyzwyczajajcie się jednak do postaci, bo autorzy nie bawią się w łagodne zabójstwa. Krew i posoka leje się w tej historii częściej, niż woda w kranie, a mimo tego i tak nie uważam „Wielkiej Wojny Zodiaku” za mangę brutalną. Moim zdaniem jest okej. Każdy z tomików posiada kolorowy mini plakat z bohaterami, który jest bardzo miłym dodatkiem do całości.
OPINIA OGÓLNA
Ja myślałam, że „Wielka Wojna Zodiaku” to manga, która będzie typowym tasiemcem. W końcu mamy tutaj dwanaściorga wojowników. Jakież było moje zdziwienie, kiedy już w pierwszym tomie pożegnałam się z jedną z dwóch moich ulubionych postaci. Heh... naprawdę to był szok, którego nawet nie potrafię dobrze opisać.
Autorzy nie rozpieszczają nas. Mamy tu naprawdę mini historie poszczególnych bohaterów. Takie idealne do poznania ich, ale bez szansy polubienia, bo i tak zaraz zginą. Tak mi teraz przychodzi na myśl, że jeżeli szukaliście coś na kształt „Battle Royale”, czy bardziej hollywoodzkich „Igrzysk Śmierci” to właśnie znaleźliście odpowiedniego kandydata.
Jestem po lekturze dwóch tomików i już pragnę więcej! Cała manga ma cztery części, stąd szybka, wartka i bardzo dynamiczna akcja, która nie pozwala się nudzić. Trup ścieli się gęsto, krew spływa do kanału, a wrogów do zwycięstwa i końca walki ubywa. Niech Was to jednak nie zmyli. To nie jest tak, że tu tylko walczą i zabijają się wzajemnie. Mamy intrygi i układy między bohaterami, ale tak naprawdę nikomu nie można ufać. Najbardziej wyróżniającą się postacią jest Małpa, która od samego początku szuka pokojowego rozwiązania całej wojny, jednak tym razem jej misja nie jest łatwa, bo wojownicy nie zamierzają remisować. Ciekawa jestem Byka, który jest najpewniejszym zwycięzcą, chociaż Tygrys także mnie zaskoczyła. Ach! I zapomniałabym o szalonym Króliku, który jest nadpobudliwy i także ma duże szanse na wygraną. Nie da się ukryć, że „Wielka Wojna Zodiaku” to manga, przy której można rozmyślać i obstawiać swojego faworyta. Na pewno sięgnę po ostatnie dwa tomiki, aby dowiedzieć się kto został szczęśliwcem i może spełnić swoje życzenie. Jeżeli chcielibyście sięgnąć po tę mangę, polecam zrobić to mając całość na półce. Inaczej będziecie cierpieć, tak jak ja teraz.