„She's with me. Razem wbrew światu” - Jessica Cunsolo


BeYA wchodzi na salony.

Jestem jednym z tych czytelników, którzy lubią książki młodzieżowe, chociaż młodzieżą dawno nie są. Wydawnicto beYA to nowość na rynku księgarskim, której matką jest grupa wydawnicza Helion. Miałam okazję sięgnąć po jedną z pierwszych książek tego wydawcy, czyli „She's with me. Razem wbrew światu” autorstwa Jessici Cunsolo. Czy ta wattpadowa historia warta jest przeczytania?

Amelia Collins przeprowadzając się do małego miasta obiecała sobie, że postara się nie rzucać się w oczy. Dziewczyna chce w spokoju skończyć szkołę i zaznać stabilizacji, które od dawna jej brakuje. Dobre chęci Amelii to jedyne co jej zostaje, kiedy pierwszego dnia w szkole spotyka Aidena Parkera, który nie zamierza jej ułatwić bycia incognito. Chłopak od początku daje Collins w kość, ale szybko okazuje się, że dziewczyna mimo scysji, zostaje członkiem jego męskiej ekipy przystojniaków, do których wzdycha cała szkoła. Collins chcąc nie chcąc zaczyna bliżej poznawać zarówno Aidena, jak i jego najlepszych kumpli. Dowiaduje się, że szkolni przystojniacy mają wiele prywatnych problemów, które spędzają im sen z powiek. Parker otwiera się przed Collins, a ta w końcu mówi mu prawdę o sobie i o tym, dlaczego przeprowadziła się do miasta.

Pierwsza i najważniejsza rzecz tej książki: Nie czytajcie jej opisu.
Opis, które wydawnictwo umieściło na tyle książki mówi wszystko o jej fabule. Zasadniczo, na podstawie opisu jesteście sobie w stanie wyobrazić prawie wszystko i samej książki wtedy nie trzeba czytać. Ja nie czytałam opisu (jak to zwykle bywa) i przez całą lekturę byłam zaciekawiona wyjaśnieniem zachowania Amelii. A kiedy już je dostałam, z satysfakcją pokiwałam głową.

Mam problem z tą pozycją. Jeżeli potraktujemy ją, jako poczytajkę to historia Amelii jest naprawdę fajną, młodzieżową książką. Jeżeli jednak chcemy od tej fabuły czegoś więcej, niż tylko sympatycznej historii, to nie tutaj. „She's with me” jest pierwszą lekturą, którą moim zdaniem, ani do niczego nie dąży w swoich wydarzeniach, ani nie ma żadnego ukrytego drugiego dna.

Wcale nie ukrywam, że patrzę na tę pozycję inaczej, niż większość z Was, która sięgnie po tę historię. Przeczytałam niemało książek z gatunku Young Adult i każda, albo miała jakieś większe lub mniejsze zakończenie, albo właśnie przekaz dla młodych ludzi. Nie będę tu przywoływać tytułów, ale jak czytacie mojego bloga dłuższy czas to zapewne wiecie już, o jakie tytuły mi chodzi.

W „She's with me. Razem wbrew światu” nie ma konkretnego zakończenia, ponieważ z tego co podpowiedział mi goodreads, mamy trzy tomy tego cyklu. Nie ma też drugiego dna, które dałoby do myślenia młodym czytelnikom sięgającym po tę pozycję. Czy to źle? Nie.
Nie uważam, że przez te braki książka jest gorsza, bo nie jest. Po prostu osobiście jestem przyzwyczajona do nieco innego young adult i nie za bardzo wiem, gdzie umiejscowić tę pozycję, a bardzo nie lubię mieć takich niejasności w głowie. Nie można jej postawić ani obok Tijan, ani obok Ginger Scott, ani obok ot chociażby opiniowanej ostatnio na blogu Laury Zimmermann.
Jeżeli Wy, po lekturze będziecie potrafili umieścić w jakiejś kategorii, albo między autorkami tę historię to koniecznie dajcie mi znać.

Fajnie się to czytało. A skoro o tym piszę, to od razu mogę zaznaczyć, że jeżeli podchodzimy do „Razem wbrew światu” jako do luźnej książki, którą chcemy przeczytać dla rozrywki i nie mieć mózgowych rozkmin to naprawdę jest to świetna historia. Nie ustrzegła się błędów gramatycznych, ale która książka ich nie ma, w zasadzie to też wyłapałam ją, ponieważ akurat błąd dotyczył słowa, które znam, aż za dobrze.

Czy sięgnę po drugi tom? Pewnie tak. Czasami warto przeczytać coś co nie wymaga od nas dosłownie niczego. Historia Amelii i zadomawiania się w nowym mieście i w nowej szkole jest jak film dla młodzieży. Typowe problemy bohaterów, pierwsze pocałunki, miłość i zazdrość. No i oczywiście królowa szkoły, która nigdy nie może być sympatyczną osobą. A! Zapomniałabym o mega przystojnym chłopaku, do którego każda dziewczyna wzdycha, ale tylko jedna może go mieć. Polecam. Ale tylko pod warunkiem, że na czas lektury wyłączycie wszystkie myśli.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com