“Małe Licho i babskie sprawki” - Marta Kisiel


Anioł stróż po raz czwarty.

Czekałam na tę książkę. Nie traciłam nadziei, że nowe przygody Licha powstaną. A kiedy zobaczyłam „Małe Licho i babskie sprawki”, rzuciłam się na nie, jak szczerbaty na suchary. I co? I było warto!

Lato się skończyło, a jesień coraz bardziej wita nie tylko w pogodzie, ale też w nastrojach. Bożydar wraca do szkoły razem z kolegami. Czwarta klasa to nie są już przelewki, o czym Bożydar przekonuje się na własnej skórze. Jakby tego było mało, w domu chłopiec także nie może mieć chwili spokoju. Krasnoludki wychodzą z każdego kąta i sikają do mleka, Tsadakiel stwierdza, że zacznie nauczać matematyki, a Licho, jak to Licho ustawia się najlepiej i zostaje kierownikiem spółdzielni mieszkaniowej. Bożydar zaczyna mieć dosyć nie tylko szkoły, ale też i przebywania w domu, a jakby tego było mało Szczęsny, jego ultra romantyczny ojciec nic sobie z tego nie robi. Bożek zaaferowany wszystkimi sprawami w domu nie zauważa, że w szkolnych murach czai się coś znacznie gorszego, niż pierwsza miłość, hałas w domu, czy niezapowiedziane kartkówki.

Marta Kisiel zrobiła to kolejny raz! „Małe Licho i babskie sprawki” to książka, którą dosłownie połknęłam w niecałe dwie godzinki, a kiedy zamknęłam tę historię, poczułam ogromny smutek, że to już koniec, że znowu będzie trzeba czekać.

Tym razem to Bożydar jest głównym bohaterem w historii. Licho, choć pojawia się wiele razy, nie jest aż tak ważne, ale fani anioła stróża, nie lękajcie się! To co, ałtorka nam zaserwowała z pewnością sprawi, że będziecie zachwyceni.
Poza bohaterami, których znamy z poprzednich książek, mamy okazję zapoznać się z... kradnoludkami, którzy stają się mieszkańcami szuflad. Kiedy pierwszy raz spotkałam tę wesołą ekipę, zaczęłam się śmiać tak głośno, że w zamian dostałam dziwne spojrzenia domowników. Zatem na własnym przykładzie mogę napisać, żebyście nie czytali „Małego Licha i babskich sprawek” w transporcie publicznym, albo po prostu przy ludziach. Chyba, że chcecie być uważani za nie teges.

„Małe Licho i babskie sprawki” to historia, która nie tylko śmieszy, ale też uczy. Czego uczy? Odwagi. Czasami warto wyjść ze strefy komfortu, aby poznać inną perspektywę i spróbować zrozumieć sytuację „po innemu”. Jest to lektura pełna miłości, dobroci i ciepła, które rozlewa się już podczas lektury pierwszego rozdziału. Marta Kisiel topi moje serce z każdą swoją książką i mam nadzieję, że tym razem stopi też i Wasze. Jeżeli szukacie fantastycznej historii pełnej emocji to „Małe Licho i babskie sprawki” są dla Was pozycją idealną.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com