„Narzeczona nazisty” - Barbara Wysoczańska


Prawdę piszą na okładce!

Ci z Was, którzy są ze mną dłużej wiedzą, że nie jestem fanką literatury obyczajowej, ponieważ zwyczajnie mnie nudzi. Po „Narzeczoną nazisty” Barbary Wysoczańskiej sięgnęłam skuszona dwoma rekomendacjami, jakie znajdują się na okładce. I muszę przyznać, że chyba znalazłam książki obyczajowe, które mogą mi się podobać. Warunek konieczny? Muszą dziać się podczas wojny.

Hania Wolińska, która na co dzień jest studentką germanistyki, pracuje jako dama do towarzystwa zamożnej niemieckiej hrabiny. Dziewczyna bardzo ceni sobie panią Irene, która jest dla niej nie tylko pracodawcą, ale też bliską znajomą, z którą może porozmawiać na każdy temat. Pewnego dnia Hania zostaje zabrana do aresztu przez dwóch żołnierzy SS. Na pomoc przyjeżdża wnuk pani Irene, Johann von Richter, który wyciąga ją z tymczasowego więzienia i odwozi do domu.
Wieczorem zaś prosi ją o oprowadzenie po mieście, a Hania ochoczo zgadza się na nocny spacer. Między wnukiem pani Irene, a Hanią rodzi się fascynacja, która szybko przeradza się w poważne uczucie, któremu babcia Johanna skrycie kibicuje.
Hania zostaje narzeczoną Johanna i szybko poznaje najwyższych rangą dowódców III Rzeszy.
Bycie blisko Niemców, kiedy wojna zbliża się wielkimi krokami oznacza też wybór. Wybór własnego narodu albo wroga, który posiada miłość jej życia.

Kiedy zaczęłam czytać „Narzeczoną nazisty” byłam zainteresowana. Książka już od początku zabiera nas w ciekawą opowieść, a grubość lektury zastanawia o czym będzie całość i jak autorka poprowadzi fabułę swojej pozycji. Z każdym kolejnym rozdziałem byłam coraz bardziej wciągnięta w tę historię i nawet zarwałam dla niej noc, aby dowiedzieć się, jak skończy się uczucie Hani i Johanna.

Bohaterowie w „Narzeczonej nazisty” bardzo mi się podobają. Barbara Wysoczańska pokazała różnicę między rodziną średnio zamożnej rodziny, która cieszy się z małych rzeczy, a zamożną arystokracja, gdzie radość to obce słowo, ponieważ interesy są znacznie ważniejsze. Babcia Johanna, pani Irene to złota kobieta, a przy okazji moja ulubiona postać w całej książce! Czytanie jej mądrych słów i strofowania swojego ulubionego wnuka było dla mnie fenomenalnym wątkiem, który szybko stał się moim faworytem.

„Narzeczona nazisty” składa się z trzech części, z których każda rzuca nas w zupełnie inne realia, a jednak dalej ciągnie główny wątek i fabułę całej historii. Podoba mi się ten zabieg podzielenia książki, ponieważ inaczej byłaby to zbyt zbita w sobie lektura, która w pewnym momencie mogłaby zacząć męczyć czytelnika. Mnie nie zmęczyła, a to już coś!

Pióro autorki jest niezwykle przyjemne. Książkę czyta się bardzo szybko, a przede wszystkim wciągająco. Gwarantuję Wam, że jeżeli zdecydujecie się sięgnąć po „Narzeczoną nazisty” to nie będziecie mogli się od niej oderwać, dopóki nie skończycie całej pozycji. Historia Johanna i Hani to miłość w czasach wojny. Miłość, która sprawiła, że każde z nich musiało wybierać między ukochanym, rodziną i przynależnością do kraju.

Kończąc, śmiało mogę stwierdzić, że Barbara Wysoczańska kupiła mnie swoją książką. „Narzeczona nazisty” to niesamowicie oryginalna historia, która dzieje się na wielu płaszczyznach i pokazuje, że miłość wcale nie jest prostym i łatwym uczuciem. Opowieść Hani i Johanna pełna jest emocji, które czujemy z każdą stroną książki, a ich uczucie sprawia, że chce się wierzyć, iż w końcu wszystko będzie dobrze. Czy będzie? Przekonacie się, gdy sięgniecie po tę pozycję osobiście.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com