„Dziedzictwo Krwi” - Amélie Wen Zhao


MUST READ!

Dawno, dawno temu na goodreads zobaczyłam „Blood Heir” i dodałam tę pozycję do TBR. Po czym zapomniałam o niej, z natłoku innych książek. Tymczasem wydawnictwo Rebis wyszło mi naprzeciw i ogłosiło polską premierę „Dziedzictwa Krwi”, które po prostu musiałam w końcu przeczytać. Historia Amélie Wen Zhao chodziła za mną przed czytaniem, a teraz, po lekturze chodzę sama, bo nie wierzę, że w końcu dostałam książkę idealną.

W Cesarstwie Cyrilyjskim każdy powinowaty jest dyskryminowany. Jedną z tych, które odczuły odrzucenie była Ana, która nie dość, że jest powinowata, została także posądzona o zabójstwo własnego ojca. Księżniczka koronna, musi ratować własne życie i odnaleźć prawdziwego królobójcę. Po wielu próbach odnalezienia winnego, Ana postanawia wyciągnąć z lochów Ramsona Złotoustego, przechrę, który nie zamierza pomóc jej za darmo. Razem udają się w głąb cesarstwa, a Ana szybko zauważa, że Cyrilla jest skorumpowana do cna, a spiskowcy obmyślają plan obalenia starego porządku.
Ana pragnie zemsty i sprawiedliwości. Ramson jest jedynym, który może jej to zapewnić.
Czy księżniczka korona dostanie to, o czym marzy?

Po pierwsze, tekst na okładce o Sarah J. Maas jest nieprawidłowy.
Dlaczego?
Ponieważ „Dziedzictwo Krwi” jest o niebo lepsze i nie powinno być porównywane do tego, co Maas pokazuje u siebie.

Wciągnęłam się w tę historię w moment. Z początku byłam nieco zagubiona w fabule, nie wiedziałam o co chodzi, ale ledwo skończyłam pierwszy rozdział, a wiedziałam, że nie wstanę od tej książki, póki jej nie zakończę. I tak właśnie się stało.

Ana i Ramson to bohaterowie idealni! Ona księżniczka, powinotawa, uznana za morderczynię. On sprytny i przebiegły przechra, który zawsze chce ugrać coś dla siebie, zanim podejmie jakąkolwiek decyzje. Oboje są fenomenalnie wykreowani i w zasadzie to słowo „fenomenalnie” powinnam tutaj powtarzać cały czas. „Dziedzictwo Krwi” po prostu jest fenomenalne!

Wraz z bohaterami przeżywamy przygodę, w której wielu umrze, a jeszcze więcej okaże się fałszywymi sojusznikami. Ana z Ramsonem, umawiając się na swój układ wzajemnej pomocy, będąc w opałach wiele razy i wychodząc z nich prawie cało, z nienawiści poczuli do siebie uczucie o wiele głębsze, niż przyjaźń. Nie myślcie sobie jednak, że są tutaj beznadziejne opisy pocałunków, czy zbliżeń na polu walki, pośród trupów, jak to u wspomnianej wyżej Maas bywa.
Nie.
Tutaj napięcie rośnie z rozdziału na rozdział i wychodzi z każdej strony książki. Zżyłam się z bohaterami i każde ich draśnięcie odczuwałam podwójnie. Dawno tak nie miałam, oj bardzo dawno.

„Dziedzictwo Krwi” to książka 10/10. Najlepsza lektura tego roku, jaką miałam okazję przeczytać. Historia porywa, wciąga w swój świat i nie pozwala się oderwać. Wartka akcja, dynamiczne opisy, świetnie wykreowane postaci i idealne wypoziomowanie opisów do dialogów. Amélie Wen Zhao to autorka, która skradła moje serce i wiem, że wraz z kolejnymi dwoma tomami skradnie też i duszę. I wiecie co? Z chęcią oddam.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com