Urocza i piekielnie niebezpieczna.
„Sekretarka Demona” to manga dość młoda. Zauważyłam ją na stronie wydawnictwa Kotori zupełnie przypadkiem i stwierdziłam, że raz kozie śmierć. Postanowiłam przeczytać. I myślę sobie, że jestem tak „fifty/fifty” przekonana do tej mangi. Dlaczego?
FABUŁA
Na świat przychodzi dziecko, którego dłoń naznaczona jest znamieniem. Znak ten oznacza, że Szatan pojawi się niedługo, aby zasiąść na piekielnym tronie. Problem w tym, że władca Piekła jest dość leniwą osobistością i zwleczenie się z łóżka zajmuje mu kolejne trzynaście lat. A kiedy (w końcu) wstaje, od razu chce brać wszystko całymi garściami i marzy mu się zagłada świata. Świata, którego nie zna, bowiem wcześniej się nim nie interesował. W związku z tym, jego podwładni otrzymują bardzo ważne zadanie – muszą znaleźć dziewoję, która dobrowolnie (albo i nie) opowie wszystkie sekrety świata. Kiedy do Piekła zostaje przyprowadzona sekretarka króla panującego na Ziemi, demoniczny władca szybko zaczyna rozumieć, że plan podbicia świata z pomocą dziewczyny będzie najszybciej wykonanym zadaniem, jakie przyszło mu do tej pory wymyślić.
OPRAWA GRAFICZNA
Kreska „Sekretarki Demona” jest całkiem przyjemna, chociaż znowu mam problem z dymkami. Na niektórych kadrach dzieje się dla mnie zwyczajnie za dużo, a w dymkach to już w ogóle targowisko. Wiele razy odkładałam tę mangę, aby dać odpocząć oczom od nadmiaru tekstu i to chyba jest jej największy minus. Skoro muszę odkładać ciekawą historię na bok, aby odpoczęły mi oczy to coś jest nie tak.
Na wstępie mamy kolorową stronę, która podpowiada nam, jak wygląda główna bohaterka od stóp do głowy. Całość wykonana jest solidnie i w zasadzie nie ma się do czego przyczepić.
OPINIA OGÓLNA
Zatem dlaczego jestem „fifty/fifty”, jak to pisałam na początku? Cóż „Sekretarka Demona” to historia, która w pierwszym tomie zaciekawia, ale nie wprowadza w swój świat tak, aby można było wczuć się w niego całkowicie. Myślę, że muszę poczekać na kolejny tomik i spróbować ponownie, bo być może dopiero wtedy wejdę w tę historię całą sobą. Niewątpliwie jest to przyjemna manga, po którą warto sięgnąć i być może niektórzy z Was od początku będą ją czuli. Ja do tych osób nie należę, dlatego grzecznie poczekam na kolejny tomik i po jego przeczytaniu stwierdzę, czy będę kontynuować.
Swoją drogą to mam nadzieję, że jednak w następnych częściach jest chociaż ciut ciut mniej tekstu w kadrach i dymkach, bo odkładanie mangi to coś, czego wybitnie nie lubię robić. Ale jak oczy krwawią z bólu to cóż poradzić?
„Sekretarka Demona” to mroczna komedia fantasy, czasami nieco sarkastyczna, która pokazuje pracę w piekielnej korporacji. Historia ta zapewnia dobrą dozę rozrywki, a co najważniejsze widać w niej potencjał. Jeżeli jesteście ciekawi walki dobra ze złem na wesoło to właśnie trafiliście na mangę dla Was.
Za tomik dziękuję wydawnictwu Kotori.