Kamerdyner powraca!
Od kiedy dogoniliśmy japońskie wydanie mangi o kamerdynerze prosto z piekła, każde oczekiwanie na kolejny tomik jest dla mnie katorgą. Pragnę jak najszybciej poznać tę historię, bo jestem łasa na smaczki z życia bohaterów, a tutaj przychodzi mi czekać bardzo długo na ciąg dalszy. I nawet, jeżeli uważacie że miesiąc to nie długo, to i tak dla fana serii jest to o wiele za długo.
W końcu jednak okrągły, trzydziesty tomik pojawił się na naszych sklepowych półkach. Nie dało rady..., nie mogłam czekać, aż uzbiera mi się więcej i sięgnęłam po niego od razu.
Trudno. Znowu będę cierpieć.
FABUŁA
Sowa znany był ze swojej idealnej celności. Potrafił ustrzelić kolczyk z ucha zamożnej kobiety, używając do tego raptem procy. Pewnego wieczora, kiedy bezdomne sieroty postanowiły zdobyć coś cenniejszego, kumple Sowy zostali złapani, a żeby ich uratować chłopak dostał ultimatum. Szybko okazało się, że umowa była inna, niż ta, na którą się zgodził.
Sowa otrzymał zlecenie na zabicie hrabiego Phantomhive'a. Zadanie z pozoru łatwe, okazało się być bardzo trudne, a wszystko za sprawą jego diabelskiego kamerdynera.
A kiedy Sowa został złapany przez Sebastaiana i zaprowadzony przed oblicze samego Phantomhive'a, zamiast kary dostał propozycję pracy. I wtedy też Sowa okazał się kobietą, a konkretnie Mey Lin, czyli pokojówką w rezydencji Phantomhive'ów
Idealne oko strzelca, oczko w głowie Sebastiana wspomina swoje dawne lata infiltrując rezydencję barona, w której pożerane są pokojówki.
Co z tego wyjdzie?
OPRAWA GRAFICZNA
Trzydziesty tomik „Kuroshitsuji” to dalej ta sama dobra historia kamerdynera. Yana Toboso ma swój styl rysowania i nie zmienia go, co mi bardzo odpowiada. Czarna obwoluta pasuje do pozostałych. Błędów w tekście nie dojrzałam. Ogólnie do oprawy graficznej i staranności wydania nie można się przyczepić.
OPINIA OGÓLNA
Kolejny tomik „Kuroshitsuji” to poniekąd powrót do przeszłości. Podobał mi się zabieg, którego użyła Toboso. Jestem ciekawa tego, jak pracownicy rezydencji Phantomhive'ów dostali się do pracy i jakie wcześniej mieli życie, a teraz miałam okazję poznać historię Mey Lin. Ciekawa jestem jeszcze ogrodnika, który wiernie broni młodego hrabiego, pod niepozorną dbałością o ogród. Przede wszystkim zaś, ciekawa jestem dalszego rozwoju akcji w posiadłości barona, który pożera swoje pokojówki. W końcu to jest główny wątek, który aktualnie przerabiamy z bohaterami. Niemniej jednak kilka bocznych dróg nikomu nie zaszkodzi i mam nadzieję, że kolejny tomik będzie utrzymany w podobnym schemacie, ale tym razem będzie to opowieść Finniego.
Jeżeli Wasza miłość do kamerdynera trwa, to trzydziesty tomik „Kuroshitsuji” na pewno spełni Wasze oczekiwania. Z niecierpliwością czekam na kolejną część tej serii i mam też nadzieję, że nie będę musiała czekać długo.
Za tomik do opinii dziękuję wydawnictwu Waneko.