Dobrze czytam? SYRENY?
Dobra no, nie syreny ale łuski, a te są w ogonach tych pierwszych. Kiedy sięgałam po „W miasteczku piasku i błękitnych łusek” myślałam, że ta manga jest dłuższa. Po skończeniu pierwszego tomiku w głowie miałam wiele myśli, bo jak to skończyć taką mangę w dwóch tomikach. To się tak w ogóle da?
Da się. Co więcej, da się to zrobić naprawdę dobrze!
FABUŁA
Tokiko wraz z tatą przeprowadza się do nadmorskiego miasteczka do domu babci. Chcąc nie chcąc dziewczynka, musi rozpocząć naukę szóstej klasy szkoły podstawowej w nowym mieście. Nie jest to jej straszne, bowiem dźwięk morskich fal, które regularnie uderzają o piaszczysty brzeg przypomina dziewczynce dość niejasne wspomnienia. Wspomnienia, w których bierze udział tajemniczy syren ratujący Tokiko od utonięcia. Dziewczynka nawiązuje nowe przyjaźnie, które z początku nie należą do idealnych. Jedna z nich, z Naru, chłopcem bliźniaczo podobnym do tego z jej wspomnień o syrenie sprawia, że Tokiko podejmuje się szczerej rozmowy z rówieśnikiem. Szybko okazuje się, że oboje mają wspólną sprawę, która łączy ich z morzem. Morzem, które czeka na znak, aby opowiedzieć im prawdę.
OPRAWA GRAFICZNA
Tomiki „W miasteczku piasku i błękitnych łusek” są wydane w większym formacie, który jest bardzo zbliżony do wielkości książki. Uważam, że to świetny ruch, bo nie tylko wygodniej trzyma się mangę w dłoniach, ale też wraz z prostą kreską i większymi dymkami z tekstem, historia pozwala nie tylko dobrze się bawić, ale też odpocząć oczom. Wiecie nie od dziś, że zwracam ogromną uwagę na dymki i tekst w nich, bo jeżeli historia wciąga, a dymki sprawiają, że odkładam mangę, aby dać odpocząć oczom to wtedy cały czar pryska. W mandze od Youko Komori, którą u nas wydało wydawnictwo J.P. Fantastica na szczęście nie miałam z tym problemu, a historię Tokiko przeczytałam na jeden raz.
OPINIA OGÓLNA
„W miasteczku piasku i błękitnych łusek” to manga, która opowiada smutną historię o rozstaniu, śmierci i samotności. Jednak w czerni, która dookoła otacza bohaterów, razem z nimi znajdujemy liche światełko nadziei, że w końcu będzie lepiej. Jest to bardzo przyjemna manga, która pokazuje, że po burzy zawsze przychodzi słońce. I choć mogłoby się wydawać, że młodzi bohaterowie będą zachowywać się infantylnie, okazuje się, że są o wiele bardziej dojrzali, niż moglibyśmy przypuszczać. „W miasteczku piasku i błękitnych łusek” to niespiesznie kręcąca się opowieść, która zabiera nas na plażę pełną niespodzianek i prawdy, która boli, ale też leczy. Polecam!
Za tomiki do opinii dziękuję wydawnictwu J.P. Fantastica.