“Sprośne listy” - Vi Keeland & Penelope Ward


Napisz do mnie list.

Listy już dawno wyszły z mody. Komunikacja elektroniczna wiedzie prym, chociaż zdarza się, że czasami ktoś wyśle komuś kartkę, głównie na święta. Duet Ward – Keeland zaprasza nas na książkę, która opowiada o miłości nastolatków, która dzięki zabłądzonej kartce papieru w kopercie połączyła dwójkę dorosłych ludzi ponownie.

Kiedy Luka była mała miała korespondencyjnego przyjaciela Griffina. Z początku ich listy były nieśmiałe, ale z biegiem czasu stały się coraz bardziej otwarte, a niewinna znajomość przerodziła się w najprawdziwszą przyjaźń. Jednak dobre rzeczy szybko mijają, tak jak bycie nastolatkiem i w końcu zarówno Luka, jak i Griffin zaniechali wysyłania listów do siebie, ponieważ dopadło ich życie.
Oboje poszli w swoje strony i żadne z nich nie sądziło, że pewnego dnia przyjdzie im się spotkać ponownie. Albo raczej spotkać listownie. Niespodziewanie do Luki przyszedł kolejny list od Griffina. List, który nagromadził w sobie emocje i wyrzuty, które zbierały się przez osiem lat.
Luka po dłuższym zastanowieniu postanowiła odpisać i opowiedzieć o swoim życiu pełnym fobii.
Jeden list sprawił, że życie obojga obróciło się do góry nogami.
A to był dopiero początek ich historii.

Jeżeli czytacie mojego bloga od dłuższego czasu wiecie, że zdecydowanie bardziej wolę Ward, niż Keeland z tego duetu. Do „Sprośnych listów” nie miałam zbyt wielu nadziei, a tutaj proszę. Książka okazała się być najlepszą pozycją, jaką te dwie autorki miały okazję do tej pory razem napisać.

Sam pomysł pokazania przeszłości i teraźniejszości w listach jest strzałem w dziesiątkę. Choć autorki w pewnym momencie zaprzestały używania tytułowych listów, to książkę dalej czytało się przyjemnie. Nie ukrywam, że „Sprośne listy” poruszają tematy fobii, które w naszym świecie są coraz częściej wykrywane u ludzi. Tutaj, Luka cierpi na agorafobię, czyli lęk przed otwartymi przestrzeniami, czy wyjściem z domu. Dziewczyna leczy się u doktora, który jest pasjonatem ptaków, a ten cały czas próbuje jej pomóc, zabierając na wycieczki, czy spacery, na których oglądają właśnie ptaki.

Przy Luce i jej fobii odniosłam wrażenie, że Penelope Ward pracowała nad jej postacią. Jest dopracowana i oddaje swoim zachowaniem to, na co choruje. Luca wyszła naprawdę świetnie i bardzo mi się podoba, jak bohaterka.
Znowu Griffin... no jest bo jest. Zasadniczo to on w tej książce nic szczególnego nie robił, moim zdaniem. Tutaj Luca zrobiła całą robotę w tej pozycji.

„Sprośne Listy” uważam (jak pisałam na początku) za najlepszą książkę od Keeland i Ward. Historia ma oryginalną fabułę, nie dłuży się, wywołuje wiele emocji i zabiera kilka godzin na jej przeczytanie. Jeżeli podobnie jak ja nie jesteście fanami Keeland, ale lubicie książki Ward to z czystym sercem mogę Wam polecić ich najnowszą propozycję od wydawnictwa Editio. „Sprośne Listy” warto przeczytać.

Za książkę do opinii dziękuję wydawnictwu Editio Red.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com