„Ostatni Worek Cementu” - Mateusz Wieczorek


O cię panie złoty!

Do książek Mateusza Wieczorka zbierałam się już naaaaprawdę dłuższy czas. Wiecznie nie miałam czasu na książki tego autora. W końcu go znalazłam (prawie jak Reni Jusis) i „Ostatni Worek Cementu” wjechał na moje słuchawki. 

Tego dnia Colton Avila nie sądził, iż jego życie diametralnie się zmieni. Mężczyzna zupełnie przypadkiem trafił w sam środek wojny mafijnej, do której musi się szybko dostosować, bo jak to w mafii bywa – nie jesteś z nami, jesteś przeciwko nam. 
Hugon Wells, będący ośmieszonym szefem mafii, chce ponownie wejść na szczyt i zyskać respekt w innych oddziałach. Kiedy spotyka Coltona w dość niefortunnej sytuacji postanawia doraźnie pomóc mu finansowo, a wraz ze zgodą mężczyzny na pracę u Wellsa obiecuje duże sumy pieniędzy. Avila będąc w długach i mając przed sobą wizję prawdziwego bogactwa postanawia dostosować się do bezwzględnych reguł, które robią z niego płatnego zabójcę. 

Jaka ta książka jest dobra!
Pluję sobie teraz w brodę, że tak długo zbierałam się do którejkolwiek książki Mateusza Wieczorka.
Autora obserwuję na instagramie od bardzo dawna, niczym wierny widz „Mody na Sukces” i wiem, że słynie on z ciekawego, ironicznego humoru, który przemawia do mnie za każdym razem. 
Nie sądziłam, że „Ostatni Worek Cementu” będzie książką, która poniekąd oddaje instastories autora. 
A oddaje. 
I robi to wprost wybornie. 

Szary człowiek z tego Coltona, którego kopnął zaszczyt stania się płatnym zabójcą, zmieniając całkowicie jego dotychczasowe życie. Hugon Wells okazuje się być wyrodnym ojcem, którego własne dzieci nie trawią, a kiedy wpada w tarapaty i zostaje ośmieszony właśnie przez własne pasożyty okazuje się, że pieniądze niczego nie załatwiają. Mafia, która jest mafią, a nie jej pseudo tworem i trup, który ścieli się gęsto. Wszystko to sprawia, że „Ostatni Worek Cementu” to pozycja, do której zasiada się z myślą uczty i właśnie tę ucztę się dostaje. 

Mamy tu misternie przemyślaną intrygę, mafijny klimat, sensację i krwawą jatkę, która nie kończy się na ludziach. „Ostatni Worek Cementu” pożera się strona za stroną. Mateusz Wieczorek nie owija w bawełnę, opisy ran postrzałowych, czy jelit fruwających tu i tam są napisane w sposób dopracowany, a przede wszystkim przemyślany. Cała ta pozycja jest zresztą dobrze przemyślana i przyznam się szczerze, że nie znalazłam żadnego szczegółu, który by mnie zirytował ( a wierzcie mi, te szybko wpadają mi i w oko i w ucho). 

„Ostatni Worek Cementu” to książka, którą Tarantino mógłby nagrać i miałby Oskara w kieszeni. Mamy humor, mamy mordobicie, mamy intrygę i charyzmatycznych bohaterów, których nie da się nie lubić, nawet jeżeli są rasowymi skurwysynami. Kto nie czytał, ten musi nadrobić! Koniecznie!

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com