Poczuj zimę.
„Cymanowski Chłód” to kontynuacja „Cymanowskiego Młyna”, którego (jak zapewne się domyślacie) nie czytałam. Sięgnęłam po tę pozycję z ciekawości i chwili wolnego i muszę przyznać, że nie sądziłam, iż zostanę wciągnięta na te kilka godzin w świat, jaki przedstawili nam autorzy.
Końcówka 2018 roku. Jerzy Zawiślak z żoną, przygotowują swój pensjonat na zimowy spokój. Wszystko dookoła zaczyna pokrywać się białą poświatą, a na termometrze coraz częściej widać minusową temperaturę. Jednak chłód czuć tylko na zewnątrz, bowiem w „Cymanowskim Młynie” goście i mieszkańcy skrywają sekrety, które miały zostać ukryte na zawsze, a okazuje się, że z każdym kolejnym dniem są coraz bliżej do wyjścia na światło dzienne.
Zapraszam do Cyman, na Kaszubach, które nigdy nie były bardziej tajemnicze.
Mimo że „Cymanowski Chłód” jest kontynuacją, szybko odnalazłam się w całej tej historii. Co więcej, w ogóle nie odczułam braków w wiedzy o postaciach, które zapewne pojawiły się w pierwszym tomie tej historii. „Cymanowski Chłód” powitał mnie tym, co lubię najbardziej czyli mrozem i zimnem. Potem poszło już z górki i muszę przyznać, że rzeczywiście jest to całkiem ciekawa pozycja łącząca thriller i powieść obyczajową, aczkolwiek więcej tutaj tego pierwszego.
Krótkie rozdziały zapraszają do dalszego czytania, a wiele wątków fabularnych nie sprawia, że czujemy się zgubieni. Doskonale wiedziałam, kto ma jaką sprawę i co w związku z nią robi, co według mnie jest plusem dla autorów. Napisać książkę tak, aby Czytelnik nie zgubił się w wątkach bohaterów to też jest sztuka.
„Cymanowski Chłod” nie jest jednak książką idealną. Zbyt dużo w niej starych wierzeń (zabobonów), a przy okazji w epilogu wspominanie o pandemii nie wydaje mi się być dobrym pomysłem. Cała historia opowiada o zupełnie czym innym, zatem ten wątek jest całkowicie bez sensu.
Niemniej jednak książka Dardy i Witkiewicz jest lekturą, po którą z ciekawości można sięgnąć.
Ja sięgnęłam i nie żałuję.
Za książkę do opinii dziękuję wydawnictwu Filia.