[Manga, też książka] „The Labyrinth of Magic: Magi” | Shinobu Ohtaka (19-22)


Czy Aladyn to tylko Aladyn?

Wiedziałam, że kiedyś to, co działo się w „Magim” w końcu się skończy, ale nie sądziłam, że będzie to tak spektakularne i tak... nieoczekiwane!

FABUŁA 

Wojska Rhemu zostają wycofane, dzięki umowie między Szeherezadą, a Aladynem i Alibabą. Kiedy wszyscy myślą, że sytuacja wróci do normy, pojawia się imperium Kou, które nie zamierza zmarnować szansy na pełnię władzy. Dyrektor Mogamett, który ma już dość wojen i bitew wszelakich postanawia użyć ostatniej i najbrutalniejszej możliwości, aby obronić Magnostadt. 
Aladyn zalicza najlepsze wejście na pole bitwy w całej mandze i rozpoczyna się wielka walka, która może się skończyć zarówno ogromnym zwycięstwem, jak i gorzką porażką. 
Nasi bohaterowie łączą wszystkie siły, aby wygrać z wrogiem, który jest czarnym wysysającym życie punktem. Kiedy każdy z nich używa swojego najpotężniejszego ataku, szybko okazuje się, że Aladyn nie jest, ot takim zwykłym magim, a walka z medium z czarnych ruków pokazuje, że nawet najwięksi wrogowie potrafią zjednoczyć się w obliczu całkowitej czystki ludzkości. 
Po walce Alibaba wraz z Aladynem postanawiają wrócić do Sindbada, a kiedy tam dopływają, szybko okazuje się, że nadszedł czas na wymarzony odpoczynek. 
Nie trwa on jednak długo (choć Alibaba zalicza w międzyczasie rozterki miłosne), bowiem książę Balbadu dostaje list, w którym rozpoczyna się jego nowa misja – eskortowanie księcia Kouena. 
Alibaba musi się udać do ojczyzny sam, gdyż Aladyn pochłonięty jest nauką w wielkiej bibliotece. 
Wyprawa do Balbadu okazuje się być zupełnie czymś innymi, niż Alibaba podejrzewał. 
To od jego decyzji, będą zależeć zarówno stosunki z Sindrią, jak i przyszłość Balbadu i wszystkich innych ziem. 

OPRAWA GRAFICZNA

Naprawdę muszę oglądnąć w końcu anime tej mangi. Już od dawna się do tego zbieram, ale jeszcze nie poczułam tego „zewu”, który by mnie wystarczająco namówił. Z jednej strony chciałabym zacząć już teraz, kiedy mam przeczytanych ponad dwadzieścia tomików, ale z drugiej strony boję się, że wyprzedzę sobie wydarzenia i moje postrzeganie mangi, kiedy będę ją czytać zbyt mocno się zmieni. 
„The Labyrinth of Magic” to przede wszystkim piękna kreska. Miękka i bajkowa. Cały czas mam wrażenie, że gdzieś w oddali powinna lecieć piosenka z disneyowskiego „Alladyna” - „Arabska Noc”, bo czytając tę mangę, tak właśnie się czuję. Muszę przyznać, że te wszystkie tomiki sprawiają, że mam kolorowy obłęd w oczach, który bardzo, ale to bardzo mi się podoba! 

OPINIA OGÓLNA 

„The Labyrinth of Magic: Magi” to historia, która mimo swojej długości, ani na chwilę mi się nie znudziła. Ba! Już chce kolejne tomy w swoje łapki, bo to, co działo się tutaj wywołało wielkie zdziwienie na mojej twarzy. Cóż, zaczynamy zupełnie nowy etap w życiu Aladyna i Alibaby. Nie da się ukryć, że fabuła tej historii poprowadzona jest bezbłędnie. 
Bajecznie kolorowe obwoluty, piękna kreska i dodatki po każdym tomiku sprawiają, że od tej historii nie można się oderwać. 
„The Labyrinth of Magic: Magi” to manga dla wszystkich. Ale muszę Was ostrzec, żeby potem mieć czyste serce – jeżeli zaczniecie czytać tę serię, to przestaniecie dopiero przy ostatnim tomie. 
Wciąga i nie pozwala się oderwać!

Za tomiki do opinii dziękuję wydawnictwu

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com