„Miłość i inne obsesje” - Liane Moriarty


To miłość, czy kryminał?


Nie znałam wcześniej tej autorki, a nie będąc na bieżąco z rynkiem polskim tym bardziej nie wiedziałam, że Liane Moriarty ma już jedną książkę u nas w kraju. Po „Miłość i inne obsesje” sięgnęłam po przeczytaniu opisu (tak! Zrobiłam to!) i stwierdziłam, że to może być ciekawa historia. Niby romans, ale jednak thriller? Kryminał? To połączenie przeważyło i zaryzykowałam. Ale czy było warto?

Ellen jest hipnoterapeutką, czyli zajmuje się terapią poprzez używanie hipnozy. Spełnia się zawodowo, a jej życie prywatne także nie wydaje się być nudne. Szczególnie, kiedy podczas kolacji z poznanym przez internet, kiedy do tej towarzysz geodeta oznajmia jej, że ktoś go gnębi. I to nie byle kto, bo jego była dziewczyna. Dziewczyna, która w międzyczasie zdążyła zapisać się na terapię do Ellen z powodu bólu w nodze, na który lekarze nie potrafią nić poradzić. 
Ellen, będąc między młotem, a kowadłem musi podjąć wiele trudnych decyzji, a wiadomość o ciąży, w której jest z Patrickiem nie ułatwia jej rozstrzygnięcia wszystkich tych spraw. 
Hipnoterapeutka musi zrozumieć, że nie jest jedyną kobietą w życiu Patricka i jeszcze dużo czasu będzie musiało upłynąć, aby geodeta mógł zrozumieć, że życie toczy się dalej. 
Miłość to obsesja czy głębokie uczucie, które trudno ujarzmić?

Mam mieszane uczucia, co do tej książki. Z jednej strony przyjemnie czytało się historię miłosną, która budziła niepokój rodem z kryminału. 
Z drugiej strony książka rozwijała się bardzo wolno, a wiele scen jest w niej zwyczajnie niepotrzebnych, co skutecznie wybijało mnie z rytmu podczas czytania. 

Teraz, kiedy patrzę na „Miłość i inne obsesję”, kiedy jestem już po lekturze stwierdzam, że gdyby skrócić ją o sto pięćdziesiąt stron, które nie wprowadzają nić do fabuły i są typowym „zapychaczem” historia Patricka i Ellen mogłaby być o niebo ciekawsza. 

Jak wiecie, jestem pierwszą osobą na liście pod tytułem „Nie lubię opisów i wolnej fabuły”, zatem „Miłość i inne obsesje” niesamowicie nudziło mnie wolnym rozwijaniem akcji, a kiedy ta akcja w końcu na poważnie się rozpoczęła, autorka fundowała mi opis, który wywoływał u mnie przewracanie oczami. No niestety, ciężko mnie wciągnąć w akcję i świat bohaterów, ale bardzo łatwo z niego wybić. A w pewnym momencie książki miałam ochotę odłożyć ją i nie czytać do końca, jednak honor mi nie pozwolił i zmęczyłam „Miłość i inne obsesje” całe. Do ostatniej strony. 

Historia zapowiadała się naprawdę ciekawie. Ellen, mająca niecodzienny zawód wydawała się być mądrą, dojrzałą kobietą, a końcem końców okazała się głupiutka. Patrick to postać bez wyrazu. Ciągle żyje przeszłością, nawet jeżeli przyszłość stoi przed nim otworem. Jego syn z poprzedniego małżeństwa Jack to postać, którą polubiłam najbardziej. Wprawdzie było go mało w samej treści książki, ale za to jest o wiele bardziej rozsądny, niż dorośli bohaterowie, którzy w tej pozycji są. 

„Miłość i inne obsesje” była pierwszą książka od Moriarty, po którą sięgnęłam. Była też i ostatnią, bowiem nie zamierzam czytać kolejnych pozycji tej autorki, które ukażą się na naszym polskim rynku czytelniczym. Autorka miała bardzo dobry plan na swoją książkę, potrafiła wzbudzić niepokój, ale wszystko zepsuła płytkimi bohaterami, którzy są po prostu nudni i niepotrzebnymi fragmentami w historii, które nic do niej nie wnoszą. „Miłość i inne obsesje” to książka do przeczytania jeden raz i zapomnienia, bo nie ma w niej nic, co mogłoby przyciągnąć do sięgnięcia po nią po raz kolejny. 

Za książkę dziękuję wydawnictwu



copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com