Odważnych bohaterów ciąg dalszy.
„My Hero Academia” to manga, którą od dawna przerabiam na blogu i dalej mi się nie znudziła. Wprawdzie nie śledzę jej tomik w tomik, tylko zbieram sobie po kilka i siadam raz, ale za to porządnie. Problem w tym, że zazwyczaj tak wybieram ostatni tomik, że cliffhanger aż boli. No cóż... tu chyba też mogę napisać, że lepiej raz, a porządnie cierpieć, niż czekać z tomiku na kolejny, prawda?
FABUŁA
Walka nadal trwa. All Might pojawia się w samym jej centrum, aby pomóc innym. Zaczyna się pełen emocji pojedynek, który przy okazji odkrywa karty przeszłości daru All Mighta. Nasz bohater musi stawić czoła nie tylko wymagającemu przeciwnikowi, ale też wspomnieniom, których nie zamierzał nigdy nikomu wyjawić.
Dotychczasowy ład i porządek został zaburzony. Szkoła U.A. musi wprowadzić restrykcje i z tego powodu wszyscy uczniowie zostają przeniesieni do akademików, które powstały specjalnie dla nich. A jakby tego było mało, poza nagłą zmianą zamieszkania, nasi bohaterowie muszą też zacząć przygotowania do egzaminu na tymczasową licencję bohatera. Poprzeczka postawiona jest bardzo wysoko, bowiem z ponad tysiąca chętnych, wyłowionych ma zostać raptem stu szczęściarzy, którzy dostaną licencję. Deku mając problem ze swoimi rękoma stara się wymyślić sposób na obciążenie nóg, które mogłyby mu dać w egzaminie przewagę. Pierwszy etap, choć trudny jest niczym w porównaniu do drugiego, gdzie poziom został mocno podniesiony, w stosunku do poprzednich egzaminów. Wszystko przez sytuację, jaka panuje w kraju i rosnących w siłę złoczyńców. Kiedy bohaterowie wracają do akademika Bakugo prosi Deku o spotkanie. Spotkanie, które przeradza się w prawdziwą i wymagającą walkę między tą dwójką, gdzie poza kolejnymi ciosami wyrzucane są z nich wszystkie niedopowiedzenia. Potyczkę przerywa All Might, który wyjaśnia całą sprawę.
Po uzyskaniu licencji nasi bohaterowie zaczynają szukać osoby, która udzieliłaby im staż. Tak oto Deku trafia do Nighteye'a i rozpoczyna pierwszy dzień stażu, który szybko okazuje się nie być zwykłym dniem, bo podczas obchodu z jego współtowarzyszem Lemillionem, Deku znajduje przerażoną dziewczynkę, której ojcem jest Kai Chisaki, który należy do silnej grupy przestępczej.
OPRAWA GRAFICZNA
„My Hero Academia” nie zmienia się od pierwszego tomiku. Dalej są to agresywne kadry, które świetnie pokazują dynamikę walki naszych bohaterów. Dalej jest tu pełno dymków dialogowych, które dalej mnie męczą. Ale mimo że za każdym razem narzekam na to, że więcej tekstu, niż obrazka jest w tej historii, to i tak namiętnie się w nią wczytuje i chce poznać dalsze losy bohaterów. Nic na to nie poradzę. Myślę, że Kohei Hirikoshi mógłby napisać książkę z bohaterami „MHA”, a mangę narysować później i trochę zmniejszyć ilość tych dymków.
A tak swoją drogą, to tip na przyszłość, jeżeli czytacie podobnie jak ja – polecam robić przerwy między tomikami. Przez nadmiar tekstu przy trzecim oczy zaczynają mnie boleć, a na czwartym już krzyczą, żeby dać im spokój. No... ale historia jest tak dobra, że nie ma takiej opcji.
Obwoluty utrzymane są w takim samym stylu od pierwszego tomu, za co cenię autora, bo nie cierpię, jak mi coś nie pasuje do całej kolekcji.
OPINIA OGÓLNA
Kolejne tomiki „My Hero Academia” zaczynają zmieniać podejście naszych bohaterów. Każdy z nich dorasta, zauważa że świat nie zawsze będzie miał bohatera numer jeden, czyli All Mighta i prędzej, czy później to oni będą musieli zapracować na tę rolę. Największa zmiana zachodzi w Deku, który zaczyna rozumieć, że nie może być taki jak jego mentor, ale sam musi odnaleźć swoją siłę i jej mocną stronę, a potem nauczyć się nią posługiwać, aby móc zacząć wznosić się w górę w swoim byciu bohaterem.
Oczywiście mój ulubieniec Todoroki także ma swoje momenty w tych tomikach, a za każdym razem kiedy się pojawiał wydawałam z siebie „ach”. Wiecie... ma się tych bohaterów, za którymi można skoczyć w ogień. Uczniowie Akademii zaczynają dorastać i dopiero teraz zaczyna się prawdziwa zabawa. Nie mogę się doczekać, aż sięgnę po kolejne tomiki tej mangi i poznam dalszy ciąg tej historii.
Za tomiki do opinii dziękuję wydawnictwu