„Aiden” – Melanie Moreland


Wiedziałam!

Już przy okazji opinii „Bentleya” pisałam, że czekam na historię Aidena i Maddoxa, którzy zwrócili moją uwagę. Wydawnictwo EditioRed nie kazało nam długo czekać na kolejny tom serii „Prywatne Imperium” i ochroniarz Bentleya, które mieliśmy okazję poznać w pierwszym tomie wjechał na salony. 

Kiedy powstała firma BAM, z połączenia imion Bentleya, Aidena i Maddoxa, mężczyźni stali się znani biznesowemu światkowi. Gdy Bentley był główną twarzą firmy, a Maddox głównym mózgiem, Aiden został górą mięśni. W końcu jego ksywa „Pień Drzewa” nie wzięła się znikąd. Jednak jego zachowanie na twardziela jest tylko maską. 
Maską, która odkryć potrafi tylko jedna dziewczyna – Cami, przyjaciółka Emmy. 
Kiedy Cami pierwszy raz zobaczyła Aidena wiedziała, że ten mężczyzna jest dla niej. Szybko też zauważyła, że Pień Drzewa nie jest taki, jak widzi go świat. 
Aiden cały czas uważał, ze Cami nie jest dla niego, że na nią nie zasługuje. 
Dziewczyna jednak nie zamierza odpuścić i chce pokazać zranionemu mężczyźnie, że i on zasługuje na szczęście. Szczęście, które wiąże się z jej osobą i miłością. 

Wiedziałam, że Aiden wcale nie jest taki, jak wszyscy go widzieli i, kiedy zaczęłam czytać książkę właśnie o tym bohaterze na mojej twarzy ujawnił się uśmiech zwycięstwa. Podejrzewam, że nie jestem jedyną osobą, dla której ten mężczyzna także był złamany i zniszczony w środku. 

Historia Aidena i Cami podobała mi się bardziej, niż Bentleya i Emmy, aczkolwiek warto zaznaczyć, że kiedy w pierwszym tomie mieliśmy więcej humoru, tutaj nie ma go prawie wcale. Oczywiście idąc tą myślą dalej, „Aiden” może wydawać się smutny i dołujący. Nic bardziej mylnego! Poznawanie Aidena oczami Cami, otwieranie go na uczucia to bardzo pasjonująca przygoda! 
A zakończenie tej pozycji to miód rozlewający się na serce. 

Z tego co pamiętam, pisałam to przy opinii pierwszego tomu, że jest on nieco za długi. Cóż, tutaj muszę napisać to samo. „Aiden” też ma o paręnaście stron za dużo, które niepotrzebnie rozciągają dobrą akcję. A skoro o akcji mowa, to warto wspomnieć, że ta pozycja to nie jest typowy romans, bowiem mamy tutaj też lekki kryminał, który mnie osobiście zaskoczył. 
Nie spodziewałam się takiego motywu w takiej lekturze, ale wyszło to zacnie. 

Aiden i Cami są o wiele sympatyczniejszymi bohaterami, niż Bentley i Emma. Wprawdzie mamy okazję spotkać dwójkę z pierwszego tomu, jak i Maddoxa, ale to właśnie Pień Drzewa z Cami wiodą w tej książce prym. Sam Aiden podobał mi się już w pierwszym tomie, dlatego nie będzie to nic odkrywczego, że podoba mi się i teraz. Co do Cami to wcześniej miałam do niej mocno obojętny stosunek, ale Melanie Moreland wyciągnęła ją do góry w drugiej części i Cami zdecydowanie jest moją ulubioną bohaterką. Przynajmniej na razie. 

„Aiden” to świetna kontynuacja „Bentleya”. Teraz, kiedy skończyłam tę pozycję jestem ciekawa historii Maddoxa. Melanie Moreland rozkręca się z tomu na tom i mam cichą nadzieję, że główny mózg firmy BAM dostanie iście matematyczną historię, która będzie jak trudne równanie do rozwiązania. 
Co do „Aidena” muszę przyznać, że jest to lekka i przyjemna książka, która wciągnęła mnie na kilka godzin. Jeżeli podobał Wam się „Bentley”, to „Aiden” na pewno skradnie Wasze serca. 

Za książkę do opinii dziękuję wydawnictwu Editio Red.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com