Kto chce nad morze?
„Dziewczyna znad morza” to manga, której nietypowa okładka sprawiła, że sięgnęłam po nią. Naturalnie bez czytania opisu, jak to zwykle u mnie bywa. Kiedy zasiadłam do tej dylogii nie sądziłam, że zostanę zabrana w historię, która zarówno mi się spodoba, jak i odrzuci.
FABUŁA
Czternastoletnia Komune Sato nigdy nie podejrzewała, że zauroczy się w starszym uczniu gimnazjum, do którego sama uczęszcza. Kiedy Misaki zauważa podkochującą się w nim, młodszą koleżankę, wykorzystuje ją oralnie i szybko oznajmia, że nie planuje z nią żadnego głębszego uczucia. Upokorzona Komune wymyśla plan zemsty na Misakim, a potrzebny jest jej do tego jej rówieśnik Keisuke Isobe.
Między dwójką rodzi się znajomość stricte fizyczna. Keisuke razem z Komune uprawiają jedynie seks, aczkolwiek nie afiszują się z tym, zatem mało kto wie, że ta dwójka spotyka się poza szkołą.
Isobe żyjący w cieniu zmarłego brata i prowadzący ostatnią namiastkę jego istnienia, czyli blog w internecie, daje sobą manipulować i pomału staje się żywą zabawką erotyczną dla Komune, która nie przywiązuje większej wagi do chłopaka i jego myśli.
Wszystko zmienia się, kiedy dziewczyna w pożyczonej przez Isobe karcie SD, znajduje zdjęcia inne dziewczyny, która mimo że Sato jej nie zna, wzbudza w niej ogromną zazdrość.
OPRAWA GRAFICZNA
„Dziewczyna znad morza” to historia o miłości, składająca się z dwóch tomików. Okładki są pięknie kolorowe, a osoby łase na kolory szybko zapragną je zobaczyć na żywo. Kreska jest ostra, szarpana, ale (nie wierzę, że to napiszę) bardzo przyjemna. Tu, w tej historii, z takim wydźwiękiem, jaki ona posiada, ta kreska, w której wygląd bohaterów nie ociera się o karykaturę, a jest niemalże całkiem normalny, prawdziwy styl rysunku Asano jest strzałem w dziesiątkę. Ogólnie tomiki prezentują się na bardzo wysokim poziomie, a kreska jest najmocniejszą stroną całej „Dziewczyny znad morza”.
OPINIA OGÓLNA
Z początku wydawało mi się, że jest to błahy romansik, ale końcem końców wyszło, że „Dziewczyna znad morza” to pozycja, bardziej przypominająca dramat psychologiczny. Isobe daje sobą manipulować, a Sato wykorzystuje to, jak tylko może. W dodatku głównym elementem łączącym tę dwójkę jest po prostu miłość fizyczna. Nie ma w tym żadnego uczucia. Nawet przyjaźni. On daje się wykorzystywać, ona wykorzystuje. Z jednej strony jest to ciekawa historia, z dobrze rozpisanymi psychologicznie bohaterami. Z drugiej... czasami czułam się zniechęcona tym, co widziałam na kadrach mangi i zastanawiałam się, czy nie lepiej to odłożyć. „Dziewczyna znad morza” to opowieść o dorastaniu, poznawaniu samego siebie i swojego ciała, o samotności i pogodzeniu się ze śmiercią bliskiej osoby. Jest to manga, która wywoła przemyślenia, ale żeby do nich dotrzeć, trzeba będzie przejść naprawdę ciężką drogę.
Za tomiki do opinii dziękuję wydawnictwu