„Ja cię kocham, a ty miau” - Katarzyna Berenika Miszczuk


Komedia kryminalna?


Pamiętam, jak wiele lat temu czytałam „Ja, diablicę” od tej autorki. Pamiętam, że nie była to wybitna lektura, ale przynajmniej można się było przy niej pośmiać. „Szeptuchę” i kolejne jej części ominęłam, ale kiedy zobaczyłam „Ja cię kocham, a ty miau” stwierdziłam, że ponownie sięgnę po tę autorkę i zobaczę, czy nie straciła humoru, który pamiętam z pierwszego spotkania z jej książką. 

Poznajcie Alę, która ma kota. Kot ma na imię Lord. Ala, będąc ilustratorką dla dzieci nie zarabia kokosów, a jej życie prywatne też nie wygląda najlepiej. Lord znudzony życiem postanawia przegonić partnera swojej ukochanej właścicielki, a następnie wziąć ich los w swoje małe łapki. 
Tym oto sposobem trafiają do dworku Stefana Śmietańskiego, który urządza konkurs artystyczny, aby wyłonić dziedzica swojej fortuny, gdyż dzieci się nie dorobił. 
Ala z innymi artystami zaczyna rywalizować w sztuce, zaś Lord robi rozeznanie w terenie, spacerując po tunelach do kratek wentylacyjnych. Widzi wszystko, wie wszystko, ale niczego nie potrafi przekazać Ali, aby ułatwić jej pracę. 
Pewnego dnia w salonie zostają odnalezione zwłoki jednego z artystów. 
Czy Lord wpadnie na pomysł, jak ostrzec Alę, aby ta mogła ich oboje uratować?

Co się uśmiałam to moje. Ale mogę Wam napisać, że skończyłam tę książkę z bólem brzucha, bo zakończenie jest wyśmienite. 

Pierwszym zaskoczeniem, które otrzymałam po otwarciu książki, była narracja z perspektywy kota. Nie wiem, co autorka brała, żeby wczuć się w rolę futrzanego kocura, ale chce namiary na dilera. 
Lord to prawdziwy kot. Leniwy do potęgi, sprytny i przebiegły, a przede wszystkim wychodzi z założenia „jak zrobić i się nie narobić”. Inteligentne zwierze ot co!

Katarzyna Berenika Miszczuk wrzuca nas w lekką książkę, która z każdym kolejnym rozdziałem zaczyna się robić coraz bardziej mroczna. Bo widzicie, pierwszy trup to dopiero początek tajemniczych zabójstw. A Lord, będąc przy prawie każdym trupie wiedzie tutaj pierwsze skrzypce, co skłania mnie do tego, że z czystym sercem mogę napisać, iż to właśnie kot jest głównym bohaterem książki, a Ala i inni to tylko tło, które potrzebne jest do stworzenia naprawdę ciekawej historii. 

Nie miałam okazji przerabiać w swoim życiu CSI Koci trop, ale przy „Ja cię kocham, a ty miau” właśnie tak się poczułam. Razem z Lordem obserwujemy wydarzenia, jakie mają miejsce w dworku Śmietańskiego. Przy okazji możemy poczytać o przemyśleniach kota, a przede wszystkim poczuć czarny koci humor, który wywołuje śmiech na ustach. A wizyta u weterynarza? O rany!

„Ja cię kocham, a ty miau” to nietuzinkowy pomysł na książkę, w dodatku świetnie napisany. Język jest plastyczny i dynamiczny. Historia rozwija się w miarę szybko i, ani na chwilę nie nudzi. W dodatku tytuły rozdziałów także zostały dopieszczone, co sprawia, że jeszcze bardziej podoba mi się ta pozycja. Muszę przyznać, że od czasów „Ja, diablica” do „Ja cię kocham, a ty miau” Katarzyna Berenika Miszczuk poprawiła swój warsztat i, co więcej chciałabym, żeby została w tym gatunku na dłużej. Bo wychodzi jej to wprost zajebiście. 

Za książkę do opinii dziękuję wydawnictwu

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com