Zaczęłam się starzeć?
„Lilith” widziałam kiedyś na internecie, ale wtedy nie byłam przekonana do tej książki. Wszystko zmieniło się, kiedy przeczytałam recenzowaną już „Miłość”, która wzbudziła we mnie wiele niespodziewanych emocji. Nigdy nie czułam liryki, przez co nie byłam też jej fanem. Nie byłam – to bardzo dobre określenie, ponieważ coraz bardziej zaczynam się do niej przekonywać.
Kiedy zaczęłam czytać „Lilith” myślałam, że będzie to raczej ogólne spojrzenie na świat, może z lekką nutą filozofii. Mateusza Piotrowski szybko sprowadził mnie do parteru, bo w swojej książce pokazuje nasz świat, czasami miałam wrażenie, że nawet między wierszami kryje się własne życie autora. A wszystko to jest okraszone ironią i humorem. Przede wszystkim zaś brutalną rzeczywistością relacji damsko-męskich, które choćbyśmy nie wiem jak się starali i tak będą dla nas jedną wielką niewiadomą.
Każdy z tych wierszy ma w sobie to coś, bo każdy z nich uderzył mnie i naprawdę, ale to naprawdę czytając je momentami napadała mnie nostalgia, albo nachodziły dziwne myśli. A pamiętam do dziś, jak w szkole czytałam wiersze i było to dla mnie nie dość że nudne to i monotonne.
Jednak Mateusz Piotrowski nie boi się w swoich wierszach bluzgać. Wiersz, zazwyczaj to poważna sprawa, pewna patosu, która przedstawia sprawy wyższe, niż Bogom się mogły śnić. Tutaj mamy całkiem przyziemne sprawy, o które każdy z nas w swoim życiu się otarł, albo sam ich doświadczył. A jak wiadomo, każdy, nawet najbardziej kulturalny człowiek, czasami musi sobie przekląć, aby się lżej na duszy zrobiło. I właśnie w „Lilith” autor nie boi się pokazać słabości bohatera swoich wierszy, którego czasami wszystko zaczyna przerastać.
„Lilith” to wiersze o codzienności. O życiu, miłości i podnoszeniu się z dna. Wszystkie tworzą całość, którą można odnaleźć przy większym skupieniu podczas czytania. I choć książkę czyta się naprawdę szybko, to polecam Wam dawkować sobie tę pozycję, aby dłużej się nią delektować. A ja, swoje drugie spotkanie po latach z liryką oceniam bardzo korzystnie. Myślę, że w końcu zestarzałam się na tyle, żeby zacząć ją rozumieć.
Za książkę do opinii dziękuję autorowi Mateuszowi Piotrowskiemu.