Niezawodnie, jak zawsze.
Całkiem niedawno EditioRed zaproponowało nam kolejne dwie książki z serii „Kaci Hadesa” od Tillie Cole. Tym razem poza dłuższą historią dostaliśmy także nowelkę, o której napiszę więcej w kolejnym poście.
„Nieujarzmiona Przeszłość” to szósty tom przygód o motocyklistach, którzy poświęcili swoje życie Hadesowi. Część nieco inna, niż poprzednie, bo wiem życie nie toczy się tutaj tylko wokół klubu motocyklowego.
Elysia Willis wiedzie samotne życie na ranczu. Opiekuje się swoją posesją i końmi i mimo samotności, kobieta czuje się szczęśliwa. Mimo młodego wieku Sia przeżyła w życiu dużo i chce po prostu zapomnieć o wszystkich wcześniejszych nieprzyjemnościach, jakich doświadczyła, ale te nie chcą od niej odejść i przypominają o sobie każdej nocy. Horrorem Elysi jest jej były chłopak, który okazał się być zupełnie kimś innym, niż myślała. Dziewczyna jest też siostrą Kylera, który jest prawą ręką prezesa klubu motocyklowego, owianego złą sławą – Katów Hadesa. Jednak Sia nie należy do klubu nawet w najmniejszym ułamku, bowiem została wychowana z dala od niego przez matkę.
Spokojne życie Willis zostaje jednak zakłócone przez potwora z przeszłości. Przez jej horror, który pojawił się w mieście i chce ją odzyskać, za wszelką cenę.
Aby dziewczyna była bezpieczna na jej ranczo wprowadza się dwóch przystojnych motocyklistów, należących do Katów.
Valan Durant i Aubin Breaux, czyli Hush i Cowboy.
Mężczyźni pojawiając się w posiadłości Sii dostali od jej brata jedno ostrzeżenie - mają trzymać się od niej z daleka.
Jak wiadomo... nie wszystko może iść zgodnie z planem starszego brata.
Powracamy do Katów, których uwielbiamy. Tillie Cole ponownie pokazała, że potrafi napisać świetną książkę, która mimo że należy do dużej serii, nieco od niej odstaje, pod względem tematów poruszanych w fabule.
Sia to dziewczyna z piekła rodem. Konkretna babka, która nie da sobą pomiatać i będzie robić to, co uważa za słuszne i właściwe. Ma swoje ranczo, które uwielbia, jest gotowa walczyć o swoje konie do samego końca i jedyne czego chce to święty spokój.
Cowboy, czyli Aubin to rasowy niegrzeczny chłopiec. Swoim uśmiechem porywa wszystkie kobiety i zdejmuje im majtki, a jego zachowanie pokazuje, że doskonale wie, jak działa na płeć przeciwną i ani trochę mu to nie przeszkadza.
Hush... ah ten Hush. Zraniona dusza, która zamknęła się na wszystko i nikomu nie potrafi zaufać. Valan to najciekawsza postać całej pozycji. Durant ma wiele sekretów, a każdy z nich jest bardziej bolesny, niż poprzedni. Jego życie od zawsze było piekłem, bo urodził się jako mieszaniec w dzielnicy, w której biali rządzili. Wyzywany, wyszydzany od dziecka, zbudował wokół siebie skorupę, aby nikt więcej nie mógł go zranić.
Czy Sia będzie potrafiła zburzyć, choć skrawek tego muru i poznać prawdziwego Husha?
„Nieujarzmiona przeszłość” to książka, która jest jeszcze lepsza, niż poprzednie części. Aczkolwiek , jak mam być szczera to każda z nich jest napisana na ultra wysokim poziomie i każdy z bohaterów zapada głęboko w pamięć. Moją miłością dalej jest Flame i nigdy się to nie zmieni, ale inni Kaci także mają w sobie to „coś”, co sprawia, że kocha się ich całym sercem i kibicuje im do samego końca. Szósty tom serii porusza temat rasizmu. Duża część fabuły skupia się na Hushu, który został nim dotknięty, ale dodatkowo możemy wrócić do starych bohaterów, a przede wszystkim przeczytać sensowny romans między trójką osób. Tak, dobrze czytacie. Trójką.
I zanim oburzycie się i stwierdzicie „nie czytam trójkątów”, radzę się zastanowić, bo Tillie Cole napisała go po prostu zajebiście. Emocje, jakie oddaje w zbliżeniach bohaterów są tak mocne, że nie poczujecie, kiedy spocą Wam się ręce ( jak nie co innego ) i kiedy dostaniecie wypieków.
„Nieujarzmiona przeszłość” to kawał dobrej książki. Tillie Cole stawia sobie coraz wyżej poprzeczkę i, co lepsze cały czas pisze ponad jej wysokość. Jeżeli jeszcze nie czytaliście tego tomu, to czym prędzej weźcie go na tapet. Naprawdę warto.
Za książkę do opinii dziękuję wydawnictwu