O rany.
Dwudziesty szósty tomik mangi o Cielu i Sebastianie zostawił mnie w głębokim szoku. Nie ukrywam, że czekałam na kontynuację, ale nie chcąc powiększać swojego cierpienia wolałam poczekać chociaż na dwa tomiki, aby od razu dowiedzieć się więcej. I wiecie co? Nie wyszło.
FABUŁA
Wracamy do retrospekcji, którą mieliśmy okazję rozpocząć w poprzednim tomiku. Retrospekcji, która opowiada nam prawdę o Cielu i jego pakcie z Sebastianem. Wracamy do dwóch identycznych chłopców, którzy po masowym morderstwie w rezydencji Phantomhive'ów, dostają się w ręce grupy pedofilów, którzy poza zabawami, wymyślili sobie wezwanie demona. A do tego, potrzebna jest ofiara, zatem nikt inny nie poświęci się dla tej zachcianki, jak jeden z bliźniaków. Kiedy potężny demon odpowiada na przywołanie okazuje się, że posłuszny będzie panu, który poświęcił najwięcej z całego towarzystwa. Tak oto Sebastian po drobnych negocjacjach zostaje sługą „Ciela”, który obiecuje zostać godną głową rodu Phantomhive i odebrać to, co jego.
A kiedy powrót do przeszłości dobiega końca możemy odnieść wrażenie, że dwoi nam się w oczach, bowiem mamy okazję zobaczyć niecodzienne spotkanie dwóch w miarę dorosłych już chłopców. Prawdziwego Ciela i jego brata, który „Cielem” był tylko dla pozorów. Po szybkich, choć niepełnych wyjaśnieniach do rezydencji wpada Scotland Yard i aresztuje podrabianego Ciela, razem z jego wiernym sługą Sebastianem.
OPRAWA GRAFICZNA
Oba tomiki są tak samo ładnie wykonane, jak poprzednie, co zresztą widzicie na zdjęciu. Nie ukrywam, że okładka dwudziestego ósmego tomu podoba mi się z tej dwójki bardziej. Na początku każdego tomiku otrzymujemy kolorową stronę, a potem klasycznie wchodzimy w czarno biały świat mangi. Kreska u Yany Toboso jest bez zmian, tak samo przyjemna, jak w pierwszym tomie. Nie da się też ukryć, że autorka doskonale wie, jak przekazywać emocje w swoich rysunkach. „Kuroshitsuji” od początku była mangą dość upiorną i mroczną, ale dopiero tutaj widzimy to bardzo wyraźnie. Chociaż mamy tu wstawki, które mają rozweselić cały ten grobowy nastrój, ale te nie do końca się sprawdzają
OPINIA OGÓLNA
Dogoniliśmy wydanie japońskie, co zapewne oznacza, że długość czekania będzie teraz nieco większa, niż do tej pory. Dwudziesty ósmy tom „Kuroshitsuji” zostawił wiele znaków zapytania i prawie żadnej konkretnej odpowiedzi. Dlatego apeluję, abyście przeczytali tę serię i razem ze mną, a także z innymi fanami Sebastiana i Ciela cierpieli z nami i czekali wytrwale na kolejny tomik, bo wiecie... w grupie raźniej. Ten demoniczny kamerdyner skradł moje serce już dawno i mam nadzieję, że Wasze także mu się nie oprą.
Za tomiki dziękuję wydawnictwu