Mason i Samantha powracają.
Długo musieliśmy czekać na czwarty tom serii Fallen Crest. Zdecydowanie za długo.
Mam jednak nadzieję, że wydawnictwo Kobiece na piątą część nie każe czekać fanom Tijan kolejne dwa lata, bo wtedy cóż... zaczniecie zapominać kto jest kim i jaką pełni tutaj rolę.
Mason, będąc starszym o rok wyjeżdża z Fallen Crest, aby zacząć studia. Chłopak ze swoim talentem do footballu amerykańskiego dostaje się na Uniwersytet Cain, gdzie zaczyna naukę, podobnie jak jego przyjaciel Nate. Kiedy Mason skupia się tylko na sporcie i nauce do egzaminów, Nate dołącza do bractwa studenckiego, gdzie liderem jest Sebastian Park. Kade szybko orientuje się, że Sebastian nie ma dobrych zamiarów i chce odsunąć Nate'a od Masona, a przy okazji, z racji wpływów rodziców Nate'a wykorzystać go do własnych celów.
Mason nie chce tracić swojego jedynego przyjaciela na uniwersytecie, gdzie dodatkowo dobija go świadomość, że Logan jest z Samanthą razem w Fallen Crest.
A na dobitkę, okazuje się, że osoby, o których Kade chciał zapomnieć uczęszczają na jego uczelnię.
Czy Sam, która nie mówi wszystkiego swojemu chłopakowi i Mason, który także ma przed nią sekrety przetrwają próbę czasu i rozłąki?
Czy Logan odnajdzie w końcu samego siebie?
Krótki akapit o fabule, bo zwyczajnie nie chce zepsuć Wam radości z czytania. Naturalnie, jeżeli nie czytaliście pierwszych trzech tomów to o tym możecie zapomnieć. Tutaj niestety kłania się znajomość postaci, a jeżeli zapomnieliście kto jest kim, to najlepiej będzie, jak sobie przypomnicie poprzednie tomy.
„Fallen Crest: Próba” skupia się głównie na Masonie. To on jest bohaterem, który wyjechał na studia i nie siedzi ze swoimi starymi znajomymi, a poznaje nowych ludzi i rozwija się sportowo, aby być jeszcze lepszym, niż jest. Samantha skupia się na najlepszych wynikach w biegach, aby móc otrzymać stypendium do uniwerku Cain, gdzie jest jej chłopak. O dziwo Logana mało co interesuje pod względem studiów. Jest zajęty dziewczynami. No ale, jak znacie Logana to przecież wiecie, że u niego to normalność.
Związek Sam i Masona przeżywa ciężkie dni. Mason nie mówi Sam o wielu sprawach, głównie dlatego, żeby ją bronić i nie denerwować jej dodatkowo. Ona sama też nie jest lepsza w mówieniu prawdy. Oboje mają sekrety, które skumulowane mogą wywołać tsunami łez.
Czy jednak wywołają? Dowiecie się sami.
Ten tom jest pełen nowych bohaterów. Jest też wyzwaniem, nie tylko dla związku Sam i Masona, ale też dla nich samych. A Logan w tym tomie choć wydaje się być postacią poboczną, tak naprawdę wcale nią nie jest. A wierzcie mi to dopiero lekka rozgrzewka przed piątym tomem „Fallen Crest: Uniwersytet”, który jak już pisałam, mam nadzieję, że szybko zagości na naszych półkach.
Kiedyś, a raczej prawie przy każdej opinii pisałam Wam, że Tijan albo się kocha, albo nienawidzi. Wiecie, że należę do tej pierwszej grupy i złego słowa o niej nie napisze, bo każda jej książka mi się naprawdę podoba. Cala seria Fallen Crest to jedna z lepszych „college'owskich” historii, a chemia, jaką autorka tworzy wokół związku Masona i Sam, nigdy ale to przenigdy nie zostanie odtworzona w innej książce. A wiele autorek próbuje. Jakbyście czytali po angielsku to przy pozycjach podobnych to Fallen Crest przypatrzcie się relacji głównych bohaterów. Nikt nie zrobił tego lepiej, niż Tijan.
Ja oczywiście polecam. Całą tę serię i każdą książkę od tej autorki. Zresztą, jak wyszukacie w lupce moje opinie o książkach Tijan to sami się przekonacie, że lubię jej pióro. Kończąc, jeżeli podobały Wam się pierwsze trzy tomy tej serii to i czwarty przypadnie Wam do gustu.
A jeżeli odpadliście na pierwszym tomie, to choćbym nie wiem ile będę Wam polecać tę serię, i tak nie dacie rady tego przeczytać.