„Dożywocie” - Marta Kisiel


Też bym chciała mieć w domu taką ekipę!

Na blogu mieliście okazję czytać dwie opinie książek Marty Kisiel i w każdej pisałam, że na pewno będę nadganiać tę autorkę, bo jej pióro niesamowicie mi się podoba. Mając chwilę wolnego, sięgnęłam po „Dożywocie”, którego trzecią część, czyli „Oczy uroczne” mam na statku w papierowej wersji. 
Nie mogę się już doczekać, jak będę mogła sięgnąć po „Siłę Niższą”, ale na pewno, nastąpi to bardzo szybko, bo historia Kondrada i jego dożywotników, to fenomenalna przygoda. 

Konrad Romańczuk jest pisarzem. Problem w tym, że mężczyzna ostatnimi czasy ma zastój w pisarstwie, a brak weny powoduje kolejne, piętrzące się już wiadomości od agentki, w których jedyne co jest napisane to słowo „PISZ”. W życiu mężczyzny pojawia się także pismo, aby zgłosił się do notariusza na odczytanie testamentu po śmierci krewnego, którego nawet na oczy nie widział. Jakież jest jego zdziwienie, kiedy okazuje się, że odziedziczył dom z dożywociem. Kondrad niewiele myśląc, pakuje dorobek swojego życia w tico, zostawia dziewczynę (teraz już byłą) i wyjeżdża do Lichotki, aby zobaczyć hacjendę, która przypadła mu w spadku. 
Kiedy pierwszy raz widzi nietypowy dom z wieżyczką nie jest już tak zachwycony, jak na początku. A kiedy poznaje stałych domowników tego domu zaczyna się zastanawiać, czy przyjęcie spadku było dobrym pomysłem. 
Jednak Licho, Szczęsny, Krakers szybko okazują się być całkiem normalny , a Konrad zaczyna się z nimi przyjaźnić. Nawet utopce znajdują miejsce w jego sercu. 
Wenie pisarskiej też podoba się pobyt w Lichotce, bo kilka dni później mężczyzna zaczyna pisać swoją kolejną książkę. 

Ponownie żałuję, że szybciej nie przeczytałam tej pozycji. Czasami powinnam uderzyć się cegłą w głowę, z tymi moimi uprzedzeniami do polskich autorów, aczkolwiek nie są one bezpodstawne. Marta Kisiel skradła moje serce już przy pierwszej książce, a teraz, kiedy sięgam po jej pozycje wiem, że nie otrzymam bubla. 

„Dożywocie” to książka, która niby jest jedną całością fabularną, ale gdyby znać mniej więcej postaci i o co w tym wszystkim chodzi to, każdy rozdział można czytać jako swoiste opowiadanie. 
Z racji tego, że podczas czytania tej pozycji, miałam już za sobą „Małe Licho i tajemnicę Niebożątka” wiedziałam, czego mogę się spodziewać w „Dożywociu” i kogo w nim spotkam. 
Mimo tego lektura tej książki była czystą przyjemnością. 

Bohaterowie w „Dożywociu” są naprawdę niesamowici. Każdy z nich to zupełnie inna osobliwość, która w jakimś procencie współgra z innymi domownikami, ale nie oszukujmy się. W Lichotce do normalnych nikt nie należy. Nikt. Nawet Konrad. 

Wyśmienita fabuła i charyzmatyczni bohaterowie to nie wszystko, co w „Dożywociu” możemy znaleźć. Bowiem pióro Marty Kisiel to największy plus jej książek. Od pierwszej pozycji zauważyłam, że autorka ma bardzo plastyczne słownictwo i nie boi się go używać w swoich opowiadaniach. Swojski, przyjemny w lekturze, a momentami naprawdę ciekawy styl pisania autorki, albo raczej ałtorki, jak sama na siebie woła jest dopełnieniem całości historii. Te książki same się czytają! 

„Dożywocie” to kolejna udana przygoda, jaką miałam okazję odbyć z Martą Kisiel w towarzystwie Licha, Krakersa, Szczęsnego i Konrada. To książka, do której na pewno powrócę, teraz już wyrywkowo opowiadaniami, ale póki co priorytetem jest dla mnie przeczytanie „Siły niższej”. W każdym razie „Dożywocie” i historię Konrada polecam Wam serdecznie, jeżeli szukacie książki, przy której będziecie się ciągle cieszyć, jak głupi do sera i chcecie przeżyć naprawdę ciekawą historię. 

Za egzemplarz dziękuję

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com