Kolejny z braci Malone.
K. Bromberg nie jest jedną z moich ulubionych autorek, ale o dziwo zawsze, kiedy pojawia się jej nowa książka sięgam po nią, aby przekonać się, czy w końcu może coś się zmieniło.
Po „W kajdankach miłości” miałam nie czytać „Płonącej namiętności”, ale moja słabość do strażaków, jest tak wielka, że sięgnęłam w końcu i po tę pozycję. A niech stracę.
Grady Malone został strażakiem, nie wdając się w ślady ojca policjanta – tę opcję zostawił swojemu starszemu bratu Grantowi. Chłopak mieszkał sam w Sunnyville, a mając wolny pokój w mieszkaniu pozwolił mieszkać w nim Dylan McCoy, ze względu na znajomość z jej bratem bliźniakiem. Tym oto sposobem oboje zostali współlokatorami. Dziewczyna była tekściarką – pisała słowa piosenek i właśnie miała skończyć kolejną płytę, ale przez drastyczne rozstanie ze swoim byłym chłopakiem Jettem Krogerem, który zdradził ją z inną nie mogła zebrać myśli, aby napisać jakikolwiek wers.
Oboje, razem ze świnką Petunią zaczynają prowadzić wspólne życie. Nie ufają sobie i starają się nie opowiadać o sobie, ale oboje stwierdzają, że niewinny flirt jeszcze nikogo nie zabił.
Dylan dzięki Grady'emu ponownie dostaje wenę i zaczyna tworzyć swoją ostatnią płytę z Jettem, a Grady w końcu jest w stanie opowiedzieć o swoich koszmarach i bliznach na całych plecach.
Muszę przyznać, że „Płonąca namiętność” jest chyba najlepszą książką K. Bromberg, jaką miałam okazję do tej pory czytać. W poprzednich jej książkach zawsze coś mi nie odpowiadało. Tutaj przebrnęłam bez problemów. Napiszę więcej, ta książka w końcu miała sens!
Grady jest mężczyzną, który w pracy przeżył swoje. Chłopak nie przepada za uzewnętrznianiem się i opowiadaniem o swoich problemach, ale każdej nocy nawiedzają go koszmary, które przypominają mu o wszystkim, co kiedyś było. Mimo tego, codziennie wstaje rano i stara się żyć normalnie, chociaż gdzieś w głębi serca trawi go poczucie winy, które nie powinno.
Problemy Dylan z początku wydają się niczym, w stosunku do tego, z czym zmaga się Grady, ale potem, kiedy poznajemy jej osobę lepiej okazuje się, że to dopiero przedsmak całego ciągu wydarzeń, które doprowadziły ją do tego, co teraz ma.
W „Płonącej Namiętności” K. Bromberg świetnie nakreśliła pracę strażaka, jego psychikę i to, z czym walczy podczas każdej misji, każdego wyjazdu z remizy. Co więcej, końcówka książki i ostatnia misja Malone sprawiła, że moje oczy wyglądały jak pięciozłotówki. Naprawdę podobało mi się to, co czytałam.
I tak jak pisałam na początku, to właśnie ta pozycja jest dla mnie najlepszą książką tej autorki.
Oczywiście nie zabrakło też Granta i Graysona, czyli braci naszego głównego bohatera, dobrych rad rodziców i Emerson, która jest już w ciąży. Jeżeli zaś chodzi o kolejną część, czyli „Warta ryzyka”, opowiadającą o Graysonie to sama nie wiem, czy chce to czytać. Niby ten tom nie był tragiczny, ale nie ukrywam, że jestem prawie pewna, że zawód strażaka, który uwielbiam i cenię jest tutaj naprawdę dużym plusem.
Może spróbuje, ale na pewno się nad tym dobrze zastanowię.
„Płonąca namiętność” to pozycja, która według mnie jest naprawdę dobra i warto po nią sięgnąć. Możecie ominąć „W kajdankach miłości” i za dużo nie stracicie, a na pewno zyskacie spokój od żenujących żartów, jakie autorka tam wplotła, ale nie możecie odpuścić historii Grady'ego i Dylan.
Za egzemplarz dziękuję