Przedstawiam Wam Panią Jack Sparrow!
Statki to coś, co jak wiecie jest ze mną nie od dzisiaj. Kiedy wychodzą książki, które w jakimś stopniu nawiązują do mórz i oceanów, sięgam po nie od razu. Głównie po to, aby sprawdzić, czy autorki podejmując się napisania książki w morskich klimatach, ogarniają też morskie słownictwo.
O „Córce króla piratów” wiedziałam już wcześniej i planowałam zakup wersji angielskiej tej pozycji, ale wydawnictwo Filia uprzedziło mnie i, końcem końców sięgnęłam po polską odsłonę Pani Jack Sparrow.
Alosa od dziecka była trenowana przez swojego ojca, który zawładną wodami całej krainy na pirata. Dziewczyna była jego tajną bronią, którą mimo własnej krwi w jej żyłach król piratów nie oszczędzał i wystawiał na najgorsze próby. W końcu nadszedł czas, aby Alosa wykazała się swoimi umiejętnościami, nie tylko kapitańskimi własnego statku, ale szpiegowskimi. Dziewczyna została wysłana na tajną misję, by odnaleźć starą mapę, stanowiącą klucz do legendarnego skarby.
Alosa celowo miała odnaleźć statek konkurenta i dać się uprowadzić, a także pozwolić na zniszczenie jej statku. Dziewczyna będąc na wrogim statku pirackim musi rozpocząć szukanie mapy. Zadanie nie będzie proste, gdyż dostępu do mapy broni jej porywacz, który nie dość, że jest nieprzyzwoicie przystojny, to także bystry.
Alosa ma jednak kilka asów w rękawie, a kiedy je wykorzysta, żaden marynarz nie zdoła się nim oprzeć.
Czy dziewczyna zyska w oczach ojca – Króla Piratów i zdobędzie mapę, wykonując swoje zadanie?
Zaczynając „Córkę króla piratów” byłam całkowicie obojętna do tej historii. Nie chciałam oceniać książki po okładce, ale wiedziałam, że szybko zacznę czytać ją dokładniej, nie tyle co dla fabuły, co dla słownictwa. I wiecie co? Już od pierwszej strony przeszłam w tryb „morski” i czytałam tę książkę właśnie pod tym kątem. I muszę przyznać, że Tricia Levenseller, podołała. Nie tylko fabularnie, ale też jakością wykonania swojego pomysłu.
Główna bohaterka – Alosa jest dziewczyną, która skradła moje serce. Typowa dziewucha z jajami, która nie boi się nikogo i niczego. Idzie w niebezpieczną misję, aby pomóc ojcu i wyczynia cuda, aby wykonać zadanie. Jest konkretna i nie przebiera w sposobie wyciągnięcia informacji, ze swoich przeciwników, aby odkryć mapę. Alosa mimo swojej odwagi otrzymała godnego przeciwnika, jakim jest Raiden. Chłopak ten, będący pierwszym oficerem na statku pirackim, którego kapitanem jest jego brat ma bystry umysł, który sprawia, że szybko zaczyna podejrzewać Alosę o szpiegostwo. Oboje wiele razy dają sobie w kość, ale też wiele raz wzajemnie sobie pomagają. Co ciekawe... nie kończy się to miłością, co zaskoczyło mnie ogromnie i wyostrzyło apetyt na drugą część, czyli „Córkę Królowej Syren”, która kiedyś zapewne po polsku się ukaże.
Tricia Levenseller podołała słownictwu marynistycznemu. Czytając historię o Jack Sparrow w spódnicy, nie mogło zabraknąć bukszprytów, węzłów ratowniczych, foksztaksli i wielu innych, typowo marynarskich słów. Czułam się tu, jak ryba w wodzie. Co więcej momentami chciałam jeszcze usłyszeć marynarzy śpiewających „Hiszpańskie dziewczyny”, ale takich wodotrysków niestety nie otrzymałam. Niemniej jednak jestem pozytywnie zaskoczona wykonaniem pisarskim pomysłu, jaki przyszedł do głowy autorce i bije brawa za research.
„Córkę króla piratów” naprawdę warto przeczytać. Niebanalna fabuła, fantastyczna bohaterka i iście morskie słownictwo sprawiają, że podczas czytania można poczuć się, jak prawdziwy wilk morski. Co więcej historia na tym się nie kończy, bowiem Alosa ma jeszcze parę sztuczek w zanadrzu, a w dodatku, nie tylko dziewczyna szuka starej, legendarnej mapy skarbów. W grę wchodzi trzeci przeciwnik, którego kompletnie nikt się nie spodziewa. Zdecydowanie polecam i mam też nadzieję, że druga i ostatnia część pojawi się w naszym kraju bardzo szybko.
A gdybyście chcieli poczytać, co nieco o marynarskim (ale nie pirackim) życiu to zapraszam Was do mojej serii Zatopiony Książkoholik, w której opowiadam, jak żyje się na morzach i oceanach, a także na walizkach.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu