Kolejna historia o Alladynie?
Kiedy ujrzałam „Magi” pierwszy raz, urzekła mnie kolorową obwolutą i uroczym małym chłopcem na okładce. Tak, wiem. Brzmi to banalnie, ale nic nie poradzę, że jestem „sroką na kolory”. Im więcej barw, tym bardziej mnie przyciągają.
Kiedy zaczęłam czytać „Magi” wciągnęłam się niemiłosiernie i dosłownie na siłę musiałam wmawiać sobie, że potrzebuje zostawić kolejne tomy na później, aby dłużej cieszyć się tą mangą.
Mały chłopiec zjawia się w obozie złodziejów karawan i prosi o pomoc. Zostaje wyśmiany, a do tego bandyci chcą go obrabować z tego co ma przy sobie. Jednak nagle z magicznego fletu unoszą się umięśnione dłonie. Chwilę później banda zostaje rozbita, a chłopiec idzie dalej, trafiając na targ miejski. Jest głodny, a nie ma pieniędzy więc postanawia wgryźć się w arbuzy, które leżą w wozie niepilnowane. Tam zastają go dwie dziewczyny – Lailah oraz Sahsa i żeby odpracować „arbuzowy dług” chłopiec dołącza do ich karawany.
Następnego dnia okazuje się, że Lailah nie jest tylko zwykłą sprzedawczynią, a oszustką, którą prowadzi karawany prosto w ręce zbójów. Tym razem jednak, dziewczyna chciała ominąć bandytów i poprowadzić swoją przyjaciółkę i jej ojca bezpieczną drogą, ale jej prawdziwe zamiary zostały zniszczone przez przyjaciół- bandytów. Karawana pojechała w dalszą drogę bez niej i Aladyna stojącego za nią. Wtedy, mały chłopiec powiedział jej pełne prawdy słowa i dziewczyna postanowiła gonić przyjaciółkę. Rozegrała się walka z bandziorami, a chłopiec odegrał w niej największą rolę. On i jego przyjaciel z fletu – dżin.
Jadąc dalej Aladyn poznaje starszego od niego chłopca, który pragnie być bogaty i obsługuje grubego i wstrętnego klienta najlepiej, jak może. Zdarza się jednak wypadek i tym oto sposobem Alibaba zostaje na lodzie, bez wozu i z ogromnym długiem u wymagającego klienta, gdyż całe jego wino, zostało rozlane. Aladyn zaprzyjaźnia się z Alibabą, a podczas wypadku widząc moc chłopca postanawia, że zabierze go ze sobą do labiryntu, w którym można odnaleźć metalowe naczynie z dżinem w środku. Aladyn zgadza się bez wahania, na tę przygodę i tym oto sposobem oboje wyruszają w podróż do pierwszego labiryntu, a raczej siódmego, który nosi nazwę Amon.
Przed wejściem do wielkiej świątyni, w której znajduje się labirynt spotykają niewolnicę niosącą misę owoców na głowie. Aladyn, będący życzliwy dla innych uwalnia ją z kajdan na nogach, za co oboje podpadają po raz kolejny, w dodatku temu samemu klientowi, któremu zniszczyli wino. Dżin ponownie wychodzi na światło dzienne, aby walczyć, jednak chłopcy uciekają prosto do świątyni, a światło labiryntu wciąga ich do środka. Władca feudalny Jamil dowiaduje się o wejściu chłopców do świątyni i postanawia gonić ich, aby dostać własnego dżina.
W labiryncie chłopcy szukają prawidłowej drogi do skarbca. Aladyn jest wymęczony używaniem Ugo, czyli swojego dżina, gdyż istota ta wyciska z niego siły witalne. Szybko znajduje ich Jamil ze swoją świtą i od tego czasu muszą podróżować razem, a mężczyzna wykorzystuje Alibabę do pułapek, przez co chłopiec w pewnym momencie rozdziela się z nieprzytomnym Aladynem, który spoczywa na rękach jednego z ludzi Jamila. Kiedy Aladyn się budzi, spotyka Morgianę – niewolnicę którą uwolnił z kajdan. Okazuje się, że jest ona od Jamila. Ogłasza chłopcu, że Alibaba nie żyje, a chwilę później wspomniany pojawia się przed nimi.
Po szybkiej walce obaj uciekają od dziewczyny i odkrywają prawdziwe wejście do skarbu. Mimo ucieczki i tak spotykają Jamila i ponownie rozpoczyna się walka, w której Ugo wychodzi na zewnątrz. Jednak to Alibaba z Aladynem zdobywają labirynt i uciekają z niego. Przyjaciele, podczas tej wspólnej przygody dowiadują się o sobie bardzo ciekawych rzeczy. Podczas powrotu ze świątyni, która zapada się pod ziemią zostają jednak rozdzieleni. Alibaba czeka na Aladyna, ale ten się nie pojawia. W końcu chłopak postanawia udac się do Balbadu.
Aladyn zostaje przeniesiony do wioski, w której dzięki Babie – szamance i liderce całej wioski dowiaduje się co to są ruki i jak one działają. Księżniczka cesarstwa Kou najeżdża na wioskę, chcąc pokojowo zdobyć przychylność i współpracę z nią, jednak jej główny generał jest innego zdania, a jego działania prowadzą do potyczki. Kończy się to bez rozlewu krwi. Aladyn będący obserwatorem czasami biorącym udział w sprawach wioski pomaga ludziom, którzy uznali go za rodzinę, a od Baby dowiaduje się kolejnych prawd o sobie. Dowiaduje się też, że jako Magi, musi wybrać króla oraz że nie jest jedynym Magi na tym świecie.
Jeżeli myślicie, że ta manga jest kopią disneyowskiego „Alladyna” to ogromnie się mylicie. Główny bohater jest chłopcem, który nic o sobie nie wie. Został wybrany, aby być Magim i wybrać odpowiedzialnego króla, aczkolwiek jego działania nie prowadzą do celu. Aladyn jest sympatyczną postacią, która rzuca się na pomoc każdemu potrzebującemu i nie waha się użyć Ugo, aby wygrać. Jest ciekawy i odważny, przy czym dość łatwo można go przekupić, bo jedzonko jest jego słabością. Alibaba, będący jego najlepszym przyjacielem kryje w sobie znacznie więcej, niż zwykłego woźnicę, jednak nie lubi chwalić się swoim pochodzeniem i doświadczeniami, gdyż woli jak ludzie postrzegają go jako jednego ze slumsów, z których jakby nie patrzeć pochodzi.
Obaj chłopcy już od samego początku idealnie są do siebie dopasowani, a historie obu są przeplatane w taki sposób, że chce się czytać obie, bo żadna nie nudzi.
Piękna kreska, którą Shinobu Ohtaka rysuje swoją mangę sprawia, że czyta się to szybko i lekko. W dodatku kolorowe obwoluty od wydawnictwa Waneko, nie tylko wyglądają pięknie na okładkach, ale także na grzbietach, co sprawia, że czasami mam ochotę tylko podziwiać, zamiast czytać.
Historia Aladyna z Ugo zaklętym we flecie jest opowieścią, która nie kończy się na Alibabie i labiryntach. Mamy tutaj polityczne ustawki, które są idealnie wplecione w całą fabułę, przez co nie są one nudne, a także wiele naprawdę złych postaci, które śmierdzą nikczemnością na odległość.
Kibicuję Aladynowi w każdej sekundzie czytania tej mangi i nie mogę się doczekać, co będzie dalej.
„The Labyrinth of magic: Magi” jest wesołą mangą. Dosłownie tak można ją określić. Od pierwszych stron, Czytelnik cieszy się z nowej przygody, a kiedy widzi Aladyna jego uśmiech powiększa się. Niektóre rysunki w tej mandze, są tak karykaturalnie narysowane, że kiedy śmiałam się w miejscu publicznym, ludzie dziwnie na mnie patrzyli. Podejrzewam, że każdy kto czyta przy obcych kiedyś to przeżył, także wiecie o czym mówię.
Zdecydowanie polecam! Jestem oczarowana i na całe szczęście mam kolejne tomy na półce. Ciężko byłoby wytrzymać, bez rozwiązania sytuacji, z którymi zakończył się trzeci tomik.
Za egzemplarze do recenzji serdecznie dziękuję wyadwnictwu