Obiecałam
Wam dziś dwa posty, więc muszę być słowna. Każdy lubi jak przybywają mu nowe
książeczki do kolekcji, które może powąchać, pomiziać i przytulić. Nie
wspominając już o historiach, jakie znajdują się w środku. Co przyszło do mnie
na poczatku marca?
Zapraszam.
„Reap” fantastycznej Tillie Cole przybyło do mnie, po fenomenalnym „Raze”( Recenzja ), które ukrało mi serce i obiecało, że kolejna część będzie jeszcze lepsza. Przyznam szczerze, jestem ciekawa, kolejnej brutalnej fabuły, ale niestety będzie to musiało troszkę poczekać.
„Znajdź
mnie” Laurelin Paige zawitało, głównie z ciekawości.
Dopiero wczoraj skończyłam
„Uwolnij mnie”
( Recenzja ), które wyleżało się na półce wystarczająco długi czas.
Miejmy nadzieję, że „Znajdź mnie” nie będzie musiało odleżeć swoje i w
najbliższym czasie się za nie zabiorę. Naprawdę jestem ciekawa jak potoczą się
losy Gwyn i JC.
Trzy dotychczas wydane w naszym kraju książki Mii
Sheridan „ Bez słów”, „Bez winy”, „Bez szans” już prężą swoje grzebiety do mnie
prosząc o uwagę. Po przeczytaniu książki, która dopiero co wyszła w USA
„Preston’s Honor” ( Recenzja ), utwierdziłam się w przekonaniu, że rzeczywiście warto
sięgnąć po jej inne pozycje. Tym też sposobem wszystkie trzy tomy znalazły się
na mojej półce i napewno szybko zostaną przeczytane.
Na koniec zostawiłam smaczek. Smaczek, który przybył wczoraj
od Wydawnictwa Kobiecego na weekend. Nowa książka Vi Keeland „MMA:Walka” na się
oficjalnie ukazać 17 marca. Muszę przyznać, że zaczełam czytać już w nocy, bo
nie mogłam wytrzymać ciśnienia ciekawości i zapowiada się po 70 stronach
ciekawie. Jak tak dalej pójdzie to recenzja będzie jutro. Póki co... warto!