To, że przeczytasz coś w jeden dzień, nie znaczy że było fenomenalne.
Czasami po prostu chcesz przeczytać i jak najszybciej
zapomnieć.
Na szczęście, nie mam już żadnej pozycji od Samanthy Young do przeczytania, co
jest naprawdę wesołą nowiną, niemalże na skalę promocji książek za 5 zł w
księgarni ( szkoda, że takich nie ma).
Druga część przygód Jake’a i Charlie, z serii „Into the deep” opowiada o bohaterach
znanych nam z „ Żyj szybko, kochaj głęboko”. Tym razem jednak role się
odwracają i to po stronie Charley leży wina ich rozstania, ale do tego
dojdziemy.
Pomalutku.
Autorka rzuca nas na głęboką wodę, zaczynając książkę od teraźniejszości.
Przyznam szczerze, byłam wyrwana z rytmu po pierwszym rozdziale i zastanawiam
się, czy aby napewno chce to czytać. Końcem końców, moja ciekawość dlaczego
sprawy stoją tak jak stoją wygrała i odwróciłam kartkę, zaczynając kolejny
rozdział.
Wsiąknełam, ale tylko dlatego, że historia prowadzona jest
naprzemiennie. Teraźniejszość łączy się z przeszłością, związując w całościowy
warkocz całą fabułę i wydarzenia w niej następujące. To trzeba oddać Young, że
naprawdę potrafi przeplatać swoje opowieści.
Bohaterowie szykują się na studia, zdają egzaminy wstępne, a w między czasie
cała paczka dalej jeździ na koncerty zespołu chłopaków The Stolen. Zawiązują
się nowe znajomości, z niektórymi mosty zostają spalone, a w życiu Charley
dalej jest Jake.
Do czasu, aż w jej rodzinie nie zdarza się wypadek, który
powoduje, iż dziewczyna obwiniając siebie zrywa związek ze swoim chłopakiem i
zaczyna go ignorować.
Zastanawiam się, dlaczego autorka wymyśliła tak beznadziejny powód do
zakończenia szczęsliwego związku tej dwójki. Tak samo, jak zastanawiam się
dlaczego Charley jest taka... no po prostu głupia. Nie da się tego inaczej nazwać.
Jak Jake’a polubiłam od razu, bo mimo że źle uczynił, to doskonale zdawał sobie
z tego sprawę i chciał w końcu ruszyć do przodu, tak Charlie z każdą
chwilą irytowała mnie coraz bardziej.
Nie potrafiła zrozumieć, że życie toczy się dalej i nie jest pępkiem świata.
Ciągle myślała o przeszłości, choć kompletnie nie rozumiem po co. Niby autorka
zrobiła z niej taką dobrą duszę, która troszczy się o innych i stawia ich ponad
siebie, a tak naprawdę wyszło, że Char jest samolubna.
Plusem jest, że autorka
postanowiła rozwinąć troche historię Claudii – przyjaciółki Char, a także Becka
– przyjaciela Jake’a. Odkryła nam skrawek ich życia, a także połączyła tą
dwójkę ze sobą.
Kompletnie nie urzekła mnie ta bajka. Nuda, nuda, nuda.
Czytając, miałam wrażenie jakby ta seria była pisana na siłę. Infantylnych
dialogów na szczęście tutaj juz nie ma, ale niektóre sytuacje, sprawiały, że
zamiast przyspieszyć czytanie to zaczynałam się śmiać z głupoty jaka w nich się
podziała.
Samantha Young mi nie przypadła i jak pisałam na początku, cieszę się że moje
półki są wolne od jej książek, bo więcej nie mam zamiaru sięgnąć po jej
pozycje. Wystarczająco zmęczyłam się trzema książkami tej autorki, żeby katować
się dalej.
Teraz czas sięgnąć po coś przyjemniejszego.
Laure
Laure