W złotej klatce.
Wydawnictwo Insignis, w swoim imprincie sięga po pozycje, które gdzieś tam przelatują mi na goodreads, a których nie mam czasu czytać. „Snowglobe” było na mojej liście do czytania, ale nie miałam okazji po nią sięgnąć. Aż do polskiej premiery.
Kiedy tam jesteś, świat patrzy na ciebie…
W zniszczonym przez katastrofę klimatyczną, zamarzniętym świecie, każdy dzień Chobahm to walka o przetrwanie. Jedyną ucieczką od przytłaczającej codzienności dla niej i dla pozostałych mieszkańców skutej lodem pustyni są reality show transmitowane bezpośrednio ze Snowglobe, klimatyzowanego miasta pod kopułą, jedynego ciepłego miejsca na planecie.
Snowglobe. Raj. Szczęśliwcy, którzy się tam znaleźli, mają wszystko, czego tylko dusza zapragnie. Oprócz prywatności – ich życie jest publiczne. Śledzą je miliony widzów przed ekranami telewizorów, marząc, by pewnego dnia dołączyć do wybranych.
Chobahm też o tym marzy.
Jej życie zmienia się w jednej chwili, gdy odwiedzają ją dwaj wysłannicy Snowglobe i przekazują szokującą wiadomość: Goh Haeri, największa gwiazda, nie żyje. A ponieważ Chobahm wygląda niemal identycznie jak ona, ma ją zastąpić.
Chobahm zgadza się zająć miejsce Haeri – w końcu może wyrwać się z okrutnej rzeczywistości i spełnić marzenia o dostatnim życiu. Ale czy świat, do którego dostała przepustkę, okaże się tym, czego tak bardzo pragnęła?*
„Snowglobe” to dystopia YA, która wciąga od pierwszych stron. Jeżeli czytaliście „Igrzyska śmierci” to zdecydowanie zobaczycie tu inspirację, ale tylko inspirację. Tutaj też są ludzie, którzy pracują, jak chomiki (i to dosłownie) w kołowrotkach, aby wyprodukować prąd. Z tym, że oni chodzą po bieżni. Prąd ma zasilać Śnieżną Kopułę, czyli tytułowy Snowglobe. A główną rozrywką dla mas jest reality show, prosto z Kopuły, gdzie wszystko jest pod kamerami, każdy ruch jest monitorowany, a świat przypomina idealne miejsce. Raj.
Nasza bohaterka Chobahm chce być reżyserką, ale dostanie się do Śnieżnej Kopuły, będąc pracownikiem elektrowni jest niezwykle trudne, prawie nieosiągalne. Dziewczyna ma jednak szczęście, bo jest podobna do jednej z ulubionych aktorek reality show, która popełniła samobójstwo. Tym oto sposobem Chobahm dostaje się do Snowglobe i poznaje zupełnie inny świat. Pełen pychy, bogactwa, a przede wszystkim oszustwa. Bo kłamstwa są tutaj na każdym kroku i tak naprawdę wszystko, co ludzie oglądają w telewizji to zwykłe pranie mózgu.
Z całej tej książki to końcówka była najsłabsza. Autorka zaczęła z przytupem, plot twisty wzbudziły zainteresowanie, ale im głębiej tym słabiej. Szkoda, bo myślałam, że będzie z przytupem. Niemniej jednak zamierzam sięgnąć po drugą część, aby sprawdzić, co autorka zaplanowała dalej.
„Snowglobe” to ciekawa książka, która na pewno pasuje, jako lektura dla młodych osób. Mroczne tajemnice autorka zręcznie przemyciła w tej pozycji, a historia jest całkiem wciągająca, choć ma swoje dołki. Niemniej jednak dobrze spędziłam czas czytając tę książkę i poznając Chobahm. Jeżeli szukacie czegoś z ogromnymi nierównościami społecznymi i bohaterką, która spotyka oba te światy to zdecydowanie jest to opowieść dla Was.
*opis ze strony wydawcy