Tessa Leoni po raz pierwszy.
Choćbym nie wiem ile książek od Lisy Gardner przeczytała, ani jedna nie sprawi, że będę znudzona. Wydawnictwo Albatros kolejny raz podsuwa mi pozycję mojej ulubionej autorki thrillerów kryminalnych i po raz kolejny jestem zauroczona piórem autorki.
Brian Darby leży martwy na podłodze w kuchni. Jego żona – Tessa Leoni twierdzi, że strzeliła w obronie własnej, a sińce na jej ciele niemo potwierdzają jej słowa. Kobieta jest funkcjonariuszką policji stanowej, stąd bezbłędny strzał. Dla doświadczonej detektyw D.D. Warren ta sprawa powinna być prosta. Przecież nie takie przypadki kobieta już rozwiązywała. Jednak gdzie się podziała córka małżeństwa? Śledztwo nabiera rozpędu, a wraz z nim szeroko zakrojone poszukiwania zaginionej córki, po której ślad dosłownie się urwał. D.D. Warren musi połączyć siły ze swoim byłym partnerem Bobbym Dodge'em, aby przebić się przez mur policyjnych układów, starając się odsłonić psychikę kobiety i zrozumieć jej postępowanie. Czy wyszkolona policjantka, której kariera rozwijała się w szybkim tempie faktycznie mogła zastrzelić męża? I czy faktycznie matka mogła skrzywdzić swoje dziecko?
„Kochać mocniej” to kolejna z pozycji, które od pierwszych stron wrzucają nas w sprawę do rozwiązania. Ale jak to zwykle bywa w książkach Lisy Gardner, tak i tutaj autorka wodzi nas za nos w postaci Tessy Leoni, która to całkiem sprytnie zaplanowała całą akcję z mężem i córką.
Parę razy dałam się nabrać na to, co zostało mi podsunięte, ale czuję się z tym o wiele lepiej, bo D.D. Warren także nie zauważyła fałszywego tropu. No nie ukrywam, że wciągnęłam się w tę książkę do tego stopnia, że wszystko zeszło na drugi plan, a końcem końców na kolejny dzień. Dawno tak nie miałam, stąd śmiało mogę napisać, że Lisa Gardner chyba już na zawsze zostanie na moim prywatnym podium autorów książek kryminalnych (a może już się tam przykleiła, a ja nie zauważyłam?).
„Kochać mocniej” to prawdziwa uczta! Wszystko mi tu zagrało! Każdy szczegół, każdy wątek jest niezwykle dopracowany, a autorka lawiruje między prawdą, a fałszem z taką łatwością, że nie ma rady abyśmy my, czytelnicy się w tym wszystkim nie zgubili. A wiecie co mi się najbardziej podoba w tych książkach? Dialog, jaki prowadzę sama ze sobą podczas lektury. Tak, całkiem serio. Czytam i zaczynam rozmawiać sama ze sobą o kolejnym kroku, albo komentować działania Warren i jej zespołu. Teraz, jak piszę to w opinii, to się z tego śmieje, ale podczas lektury, kiedy jestem wtopiona w fabułę i rozmyślam, co będzie dalej, śmiech jest ostatnią rzeczą, jaka przychodzi mi do głowy. Jestem zauroczona, zachwycona i zakochana w książkach Lisy Gardner. I oczywiście, że chcę więcej. O wiele więcej!