Udany prequel?
Pamiętacie jeszcze moją opinię „Legendy i Latte”? Wydawnictwo Insignis poszło za ciosem i wydało też prequel do tej pozycji i wiecie co? To był strzał w dziesiątkę.
Kariera Viv w drużynie Kruków, sławnych najemników zostaje nagle przerwana, kiedy podczas polowania orczyca odnosi rany, które utrudniają jej sprawne funkcjonowanie. Wbrew swojej woli trafia na rekonwalescencję do spokojnego, nadmorskiego miasteczka Murk. Niewiele się tam dzieje, a wszystko wskazuje, że jej przymusowy urlop trochę potrwa. Przyjaźń z właścicielką podupadającej księgarni szczurołaczką o niewyparzonym języku – to ostatnie, czego Viv mogłaby się spodziewać. Co więcej, Murk może z wierzchu wygląda na spokojne miasteczko, tak naprawdę zapewni ono o wiele więcej wrażeń orczycy, niż ta początkowo zakładała.
„Legendy i Latte” okazały się być fenomenalną lekturą, którą połknęłam (dosłownie) w kilka godzin. Zostałam wciągnięta w świat, który stworzył Travis Baldree, a pomysł, jaki autor przedstawił w pierwszej książce skradł mi serce. Zatem, kiedy zobaczyłam w zapowiedziach „Księgarnie i Kościopył” nie mogło być inaczej, musiałam to przeczytać.
I nie zawiodłam się! Kolejny raz dostajemy naprawdę ciekawą i pełną przygód historię, a nasza główna bohaterka rzucona jest w zupełnie inną sytuację. Viv, wojowniczka z krwi i kości, wskutek wypadku musi odpocząć i pozwolić swojemu ciału na regenerację. Orczyca nie jest ani trochę zadowolona z tego, że musi przebywać w spokojnym i na pozór nudnym miasteczku, ale końcem końców przekonuje się do niego.
„Księgarnie i Kościopył” to prequel „Legend i Latte”, ale w zasadzie nie ma żadnej różnicy, w jakiej kolejności je przeczytacie. Fakt, ta pierwsza dzieje się 20 lat przed tą drugą, ale czytałam najpierw pierwszy tom, a potem prequel i też się dobrze bawiłam. Travis Baldree stworzył dwie książki, które łączy główna bohaterka, a poniekąd historia z prequela jest tym, co pchnęło Viv do własnej kawiarni.
Kiedy „Legendy i Latte” pachną cynamonem, kawą i marcepanem, „Księgarnie i Kościopył” to sól morska, wiatr i piasek. To wszystko czuć na każdej stronie książki i nie ukrywam, że aż chce się czytać, zagłębiać i poznawać tę opowieść coraz bardziej i bardziej. I w zasadzie opowieść to prawidłowe słowo, ponieważ zarówno „Legendy...”, jak i „Księgarnie” czyta się niczym opowieść przy ognisku w gronie znajomych. Autentycznie.
„Księgarnie i Kościopył” to wyłamująca się z reguł fantastyka, która wciąga od pierwszej strony i nie pozwala się oderwać do samego końca. Jest to idealna lektura pod koc z kawą czy, jak wolicie kakao w kubku obok. Wszystko w tej historii zagrało tak, jak powinno, a ona sama swoją fabułą, pomysłem i wykonaniem otula nas niczym polar, który od razu sprawia, że jest nam ciepło. Tutaj też jest ciepło, ale na serduszku. Bardzo polecam.