Detektyw potrzebuje naszej pomocy!
Wydawnictwo NAGLE! miało przyjemność wydać już trzy z pięciu tomów „Saint-Elme”, kiedy sama piszę opinię pierwszego z nich. Wszystko za sprawą braku czasu na pisanie, choć sam komiks okazał się być ciekawą historią pełną groteski i absurdu. Ale o tym za chwilę.
FABUŁA
Detektyw Franck Sangaré, wraz z asystentką, panią Dombre, przyjeżdżają do małego górskiego miasteczka Saint-Elme. Szukają zaginionego trzy miesiące wcześniej uciekiniera. Jednak w Saint-Elme nic nie jest tym czym z pozoru mogłoby się wydawać. Proste z pozoru śledztwo zgodnie z najlepszymi regułami gatunku przybiera nieoczekiwany obrót.*
OPRAWA GRAFICZNA
Pierwsze, na co chce zwrócić uwagę to wydanie komiksu. „Saint-Elme” jest w twardej oprawie z ostrą, rzucającą się w oczy, czerwoną okładką, która w zasadzie nic nam nie mówi o tym, co znajdziemy w środku. Zatem pierwszy szok doznajemy widząc okładkę. Drugi nachodzi wraz z otwarciem komiksu, kiedy to atakują nas barwne w czerni, czerwieni i fioletach kadry rozpoczynające całą historię. Kreska tego komiksu wydaje się być niechlujna i byle jaka, narysowana na szybko. Nic bardziej mylnego! Jeżeli zmusicie oko do zajrzenia w kadry głębiej dostrzeżecie całą masę szczegółów, które budują rysunki. Ciekawe zagranie. Niby byle jak, ale tak naprawdę to bardzo drobiazgowe. Całość komiksu utrzymywana jest w fioletach, błękitach i czerni. Nastrój detektywistyczny budowany jest kadrami, kolorami, zaś same dialogi to złoto dla moich oczu. Domyślacie się dlaczego? Bo jest ich tutaj bardzo mało! A ja uwielbiam, jak komiks budowany jest rysunkiem, a nie tekstem. W końcu dlatego nazywa się to powieść graficzna, komiks.
OPINIA OGÓLNA
„Saint-Elme” to komiks, po który warto sięgnąć! Ba! Nawet trzeba! Zostałam wciągnięta w świat Francka Sangaré i jego asystentki pani Dombre. Komiks budowany na kontraście, w ciemnych barwach, daje klimat komiksowej klasyki. Szybko stanęłam obok detektywa i zaczęłam razem z nim pracować nad rozwiązaniem sprawy unikając niebezpieczeństw. A tych jest tu całkiem sporo. Lehman nie skąpi nam bijatyk, krwi, zabójstw, czy nielegalnych substancji. Jest tutaj cała masa brutalności i przemocy, a przede wszystkim jest tu śledztwo, co sprawia, że „Saint-Elme” to thriller i kryminał w jednym. Wszystko mi w tym komiksie pasuje, wszystko mi się podoba. „Saint-Elme” to zdecydowanie pozycja warta uwagi.
*opis ze strony wydawcy