Uzupełnijmy luki.
Tolkiena nie trzeba nikomu przedstawiać. Jest to autor, którego zna każde dziecko, a teraz to już tym bardziej skoro nawet „Hobbit” jest w lekturach. Wydawnictwo Zysk i s-ka kontynuuje wydawanie pozycji tego ponadczasowego autora w pięknych, twardych oprawach i obwolutach na nich. „Księga Zaginionych Opowieści” ma dwie części i to właśnie o drugiej z nich przyszłam poopowiadać.
Historia Śródziemia to najbardziej oczekiwany przez fanów na całym świecie (w całości ukazała się tylko po angielsku, wybrane tomy natomiast opublikowano po polsku, francusku, niemiecku, szwedzku, hiszpańsku, węgiersku i rosyjsku) dwunastotomowy cykl książek wydanych przez Christophera Tolkiena na podstawie zapisków i notatek, które pozostawił jego ojciec.
Polskie wydanie zatem będzie pierwszą pełną edycją zagraniczną Tolkienowskiego oryginału. Druga część Księgi zaginionych opowieści zawiera historie Berena i Lúthien, Túrina i smoka oraz jedyne pełne opowieści o Naszyjniku Krasnoludów i upadku Gondolinu. Książka przedstawia także źródła całej koncepcji Śródziemia i Valinoru, zaginione opowieści są bowiem zaczątkiem mitów i legend składających się na późniejszy Silmarillion. Osadzone w angielskich przekazach i bogate w angielskie skojarzenia, opowieści te są ujęte w narracyjną ramę wielkiej morskiej podróży na zachód, w którą wyruszył żeglarz Eriol, kierując się ku Tol Eressëi, Samotnej Wyspie, gdzie mieszkali elfowie. Od nich dowiedział się ich prawdziwej historii, ujętej w Zaginionych opowieściach Elfinesse. Można w nich znaleźć najwcześniejsze opisy bogów i elfów, krasnoludów, Balrogów i orków, koncepcje Silmarilów i Dwóch Drzew Valinoru, a także Nargothrondu, Gondolinu, geografii oraz kosmografii tego wymyślonego świata.
Tylko znajomość Historii Śródziemia pozwala wypełnić wszystkie luki w wiedzy o Śródziemiu i delektować się w pełni ogromem i bogactwem wykreowanego przez autora Władcy Pierścieni świata.*
Jak doskonale wiecie, nie miałam okazji czytać, ani nawet oglądać „Władcy Pierścieni” (próbowałam kolejny raz w tym roku – znowu zaczęło brać mnie spanko). Czytanie „Historii Środziemia” jest dla mnie niczym wnikanie w świat, którego nie znam. Jakby poznawanie go od podstaw, zanim zamknę go w całość (może wtedy oglądnę filmy?).
W tej części „Zaginionych opowieści” mamy okazję przeczytać historię Bernera i Luthien, opowieści o Naszyjniku Krasnoludów i upadku Gondolinu. Niektóre z tych opowieści mieliśmy okazję poznać wcześniej, chociażby za sprawą Silmarillionu (tak, czytałam), ale mimo powtórki z rozrywki nadal czerpałam przyjemność z lektury.
Dodatkowo, mamy tutaj komentarze Christophera Tolkiena, za sprawą których możemy wniknąć jeszcze głębiej w świat, jaki stworzył jego ojciec i zrozumieć, jak to wszystko zostało dopracowane. Zdecydowanie Tolkien nie stworzył byle uniwersum. Zbudował świat, który żyje swoim własnym życiem, który jest niemalże namacalny i wcale nie dziwię się fanom Tolkiena. W zasadzie to ich rozumiem, bo mam tak samo ze Star Wars.
Jako człek stojący obok i czytający Tolkienowski świat „Władcy Pierścieni”, uważam że „Księgi Zaginionych Opowieści” to pozycje obowiązkowe dla fana uniwersum. Jeżeli jesteście ciekawi uzupełnienia informacji o Śródziemiu, to tutaj także otrzymacie to, czego wymagacie. Podobały mi się te historie, choć czytanie wszystkich naraz jest mocno męczące. Lepiej rozdzielić sobie tę pozycję na kilka razy i sięgać po nią, kiedy naprawdę mamy na to ochotę i czas. Inaczej nie poczujemy klimatu. Nie wspominam nawet o przepięknym wydaniu, które sprawia, że te pozycje, aż proszę się o bycie prezentem dla każdego tolkienowskiego fana.
*opis ze strony wydawcy