Prawda wychodzi na jaw.
„Dwór miodu i popiołu” wielu czytelnikom kojarzył się z Sarah J. Maas. Osobiście nie miałam podobnych skojarzeń. Drugi tom „Trylogii Miodu i Popiołu”, czyli „Tron z piór i kości” to półmetek przygody Alli i to właśnie tutaj wiele sekretów wychodzi na światło dzienne. Jak dziewczyna da sobie radę z prawdą?
Przekleństwem Allie jest fakt, że nie może dotknąć mężczyzny, który sprawia, że w jej żyłach zaczyna wrzeć krew. Jeszcze nie tak dawno temu wszystko wydawało się być proste. Dziewczyna myślała, że jej życie w końcu będzie normalne, a ona poczuje, co to jest szczęście. Niestety. Wszystko posypało się, jak domek z kart. Ojciec, który nie chciał mieć z nią nić wspólnego, nie żyje. Na dworze panuje chaos i każdy jest wrogiem. Każdy pragnie krwi Allie. Dziewczyna musi znaleźć zabójcę jej ojca, co wydaje się być błahostką przy tym, jakie szaleństwo ogarnia fae. Allie desperacko potrzebuje znaleźć wejście do Underhill, zanim zapanuje ogólna anarchia. A odpowiedzi, których szuka znajdują się po drugiej stronie drzwi i tego Allie jest pewna.
Uzbrojona w dwa miecze, magiczną tarczą i mocą, której do końca nie rozumie ponownie musi zlokalizować ścieżkę do rodzimego królestwa. Jeżeli uda jej się tego dokonać, być może zapanuje spokój. Ale żeby nie było za łatwo, poza szukaniem ścieżki, Allie musi oprzeć się czarowi i przyciąganiu pewnego przystojnego Unseelie, śledzącego każdy jej ruch.
W końcu dostajemy książkę, w której więcej jest odpowiedzi, niż pytań. Po pierwszym tomie autorki zostawiły wiele wątków zakończonych znakami zapytania, a tutaj zaczynamy dowiadywać się więcej o przeszłości Allie i jej pochodzeniu, ale też poznajemy bardziej świat, w którym przyszło się dziewczynie obracać.
Jest to jedna z tych trylogii, które bardzo szybko się czyta. Książki wciągają w swój świat od pierwszej strony i żyjemy w nim, aż do samego końca. Problem pojawia się dalej, po zakończeniu całej historii. Z racji tego, że podobnych książek jest bardzo dużo na rynku, autorzy i autorki muszą walczyć o uwagę czytelnika, a ta szybko się kończy, zaraz po wydawaniu ostatniego tomu w serii. Nie chce tu wróżyć złej przyszłości dla „Trylogii Miodu i Popiołu”, ale mam wrażenie, że kiedy wydawnictwo Nowe Strony wypuści na polski rynek ostatni tom, po lekturze o tej historii słuch zaginie. A szkoda, bo jest to zgoła coś innego, niż popularne pozycje z fae w fabule.
W drugim tomie autorki skupiły się na romansach Allie z młodzieńcami. Wprowadziło to duże zamieszanie w całej fabule. Kiedy nasza Allie powinna szukać wejścia do Underhill i zabójcy swojego ojca, ta wolała brylować na salonach z płcią przeciwną. Choć motyw zakazu dotykania się z miłością, której się pożąda jest całkiem dobrze przemyślany.
„Tron z piór i kości” to tom, który rozwiązuje wiele zagadek. Jest to też historia, która poniekąd rozwija to, czego zabrakło w pierwszej części, ale też w jakiś sposób naprowadza nas, jak skończy się cała trylogia. Autorki dodają wiele mroku w swoich książkach, który buduje niebezpieczny klimat. Czekam na trzecią część i mam nadzieję, że wydawnictwo Nowe Strony zamierza sięgać po kolejne fantastyczne pozycje, które zabiorą nas w miliony różnych światów.