„Północ w Everwood” - M. A. Kuzniar


Popatrzmy na balet.

„Północ w Everwood” przyciąga okładką, która wprowadza nutę tajemniczości i już na wstępie daje nam do zrozumienia, że będziemy mieli do czynienia z baletem. Dla wielu balet to nie tylko egzotyka, ale też magia, którą ciężko zrozumieć i nie ukrywam, jestem jedną z tych osób. Trzeba być niezwykle delikatnym i wrażliwym, aby poczuć w sobie nuty, które wybrzmiewają z instrumentów i przedstawić je na parkiecie w baletkach.

Życie Marietty Stelle od dawna koncentruje się na balecie. Dziewczyna marzy o zostaniu baletnicą i staniu się słynną primabaleriną. Zbliżające się święta Bożego Narodzenia nie napawają Marietty radością i szczęściem – tuż po Nowym Roku dziewczyna ma wyjść za mąż wbrew własnej woli i poświęcić się w roli matki i żony, co skreśla wszystkie jej marzenia o balecie. Marietta pogrąża się w rozpaczy, a czarne myśli zaczynają coraz częściej odwiedzać jej głowę. Nacisk ze strony wymagającej podporządkowania rodziny wcale nie sprawia, że jest jej łatwiej przyjąć do wiadomości zaślubiny. Wszystko zmienia się w momencie, gdy znajdującą się w pobliżu domu Marietty kamieniczkę, kupuję tajemniczy dr Drosselmeier. Niedługo potem, mężczyzna przygotowuje scenografię do ostatniego występu baletowego dziewczyny. Scenografia ta nie przypomina tego, co Marietta wcześniej miała okazję spotkać – jest to zaczarowane miejsce. Kiedy wybija północ Marietta przenosi się do cukrowego pałacu, który przykrywa śnieg. Dziewczyna staje przed wyborem – za wszelką cenę wrócić do ponurego życia i zniszczyć swoje marzenia, czy zostać w Everwood i czerpać radość z tego, że może się spełniać?

„Północ w Everwood” to przepiękna, delikatna, a przede wszystkim baśniowa opowieść o balecie i walce o wolność i swoje marzenia. Marietta jest przykładem bohaterki, której ambicje rodziców są zbyt ważne, niż jej marzenia. Matka uważa, że kobieta powinna być przykładną, uniżoną żoną i taką właśnie chce widzieć swoją córkę. Marietta jest niczym dziki ptak, potrzebuje wolności, która jest dla niej trudna do zdobycia. Balet daje dziewczynie uczucie bycia wolnym, ale jest to bardzo marna namiastka, kiedy w końcu trzeba wrócić do prawdziwego życia.

Niestety sposób, w jaki została ona napisana pozostawia wiele do życzenia. Przez „Północ w Everwood” jakkolwiek nie byłaby ona magiczna i baśniowa, bardzo ciężko się brnie. Dosłownie brnie, bo nie nazwałabym tego czytaniem. Wiele razy podczas lektury znajdowałam o wiele ciekawsze zajęcie, niż czytanie o losach Marietty. Gdyby nie to, że M.A. Kuzniar ma naprawdę ciężki i trudny sposób pisania, ta historia byłaby świetną opowieścią o balecie, magii i walce o siebie. A najbardziej to mnie chyba irytowali rodzice dziewczyny, którzy stękali jej cały czas na jeden temat (tak, małżeństwa, dobrze zgadliście). Miałam ochotę ich udusić.

„Północ w Everwood” to dość specyficzna pozycja. Z jednej strony oryginalna, pełna magii i baśniowa, z drugiej topornie napisana, przez co ciężko złapać w niej klimat, jaki miała wprowadzić. Czy warto spróbować? Myślę, że warto. Ileż bym się przy niej nie męczyła, nadal uważam, że spędziłam z nią bardzo przyjemny czas, z racji samego pomysłu na historię. Warto poznać Mariettę i przygodę, która opowie nam, czy dziewczyna spełniła swoje marzenia.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com