Rozdwojenie jaźni?
Wydawnictwo Albatros nie zostaje w tyle i w okresie, kiedy na rynku czytelniczym pojawia się bardzo dużo książek z szukaniem własnej tożsamości czy po prostu motywem LGBT. „Gra na dwa fronty” to historia napisana przez Lily Lindon, która opowiada o wrażliwej młodej kobiecie, która pewnego dnia zaczyna rozumieć, że podobają jej się kobiety.
Gina planuje wkrótce wyjść za mąż. George zamierza grać w kultowej lesbijskiej grupie popowej. Problem z tym, że Gina i George to jedna i ta sama osoba. Georgina jest dwudziestosześciolatką przywiązaną do stałego harmonogramu życia: starannie zaplanowanych randek ze swoim chłopakiem i prywatnych lekcji muzyki, których udziela uczniom. W życiu pełnym rutyny, którą kobieta nawet darzy sympatią, pewnego dnia wszystko staje do góry nogami. Georgina trafia na koncert lesbijskiego zespołu i wtedy zaczynają dopadać ją wątpliwości. Dlaczego stała się nudną osobą, a jej życie nie zawiera w sobie emocji i szaleństwa? Georgina zaczyna zdawać sobie sprawę, że chciałaby ponownie zacząć grać w zespole. Tym bardziej, że Phase, młoda perkusistka z zespołu, który Georgina słyszała w barze nie tylko świetnie gra na bębnach, ale też i smakowicie wygląda. Rozsądna strona Giny, która nadal chce być ze swoim idealnym narzeczonym rozpoczyna walkę z szaloną stroną Georgii, która pragnie ponownie poczuć zew muzyki i przygody. Georgina postanawia podwoić swoją osobowość. Za dnia nadal jest Giną, zaś w nocy występuje na scenie, jako George. Czy Georginie uda się odnaleźć siebie i pogodzić dwa różne życia?
„Gra na dwa fronty” to pozycja, która choć z początku zachwyca, na koniec wywołuje falę znudzenia. W międzyczasie zaś wiele razy przewracamy oczami i zastanawiamy się, dlaczego autorka tak wielu rzeczy nie wyjaśniła dokładnie. Niemniej jednak, gdy popatrzę na tę książkę całościowo, nadal uważam że jest to całkiem niezła pozycja, która świetnie pasuje na letnie wieczory, a przede wszystkim na leżenie na leżaku.
Lily Lindon pomysłowo poprowadziła fabułę kobiety, której życie idealne okazało się być nieidealne, a ona sama chciała w nim trochę rozrywki i szaleństwa. Stworzenie drugiej tożsamości wyszło autorce naprawdę dobrze, a poprowadzenie dwóch różnych bohaterek, które tak naprawdę są jedną osobą także okazało się być sensownie napisane, choć miałam ogromne wątpliwości, czy to aby na pewno wyjdzie. Wyszło.
W „Grze na dwa fronty” autorka pokazuje nam problemy osób LGBT+. Problemy, których jak wiemy nie powinno być, ponieważ każdy jest wolnym człowiekiem. Lily Lindon dokłada do tego cegiełkę w postaci szukania własnej tożsamości i osób, które ową zrozumieją i zaakceptują bez słowa sprzeciwu. Georgina w książce zmienia się, przesuwa własne granice i stara się pogodzić oba życia, aby żadne nie kolidowało drugiemu.
„Gra na dwa fronty” ma dużo niedociągnięć i zaniedbań, ale jest to całkiem dobry średniak, który jak pisałam na początku nadaje się na lekkie czytanie. Przy książce nie trzeba się skupiać i myśleć do przodu, zatem po prostu siadamy i czytamy to, co mamy przed oczami. Nie jest to wybitna historia, mnóstwo w niej stereotypów o społeczności queerowej, ale nadal jest to pozycja, którą dobrze się czyta, a opowieść Georginy to opowieść obyczajowa, która wciąga, choć też sprawia, że wzdychamy i przewracamy oczami. Po lekturze „Gry na dwa fronty” uważam, że jest to książka, którą warto przeczytać, aby dowiedzieć się czy naszej bohaterce udało się znaleźć samą siebie.