Naprawdę?
Z dużymi nadziejami na świetną historię sięgałam po najnowszą książkę Agaty Bieńko. Po „I żyli długo i...”, które bardzo mi się podobało sądziłam, że „Mój przyjaciel to zły chłopak” też dobrze siądzie. Niestety..., ta pozycja ma dla mnie bardzo dużo minusów, a szkoda.
Dziewiętnastoletnia Laura zaczyna swoją pierwszą pracę, ma chłopaka i kochającą rodzinę. Dziewczyna czuje się względnie szczęśliwa, ponieważ myśli o pewnym chłopaku, który od dawna spędza jej sen z powiek. Toteż jest dla niej szokiem, kiedy okazuje się, że chłopak z marzeń, a jednocześnie przyjaciel z dzieciństwa przyjeżdża do Polski. Marcel to dawna miłość Laury, a już przy pierwszym spotkaniu z chłopakiem okazuje się, że nie taka dawna. Stare uczucia nie słabną, a Laura ma coraz większy problem z okiełznaniem ich. Tym bardziej, że Marcel wcale nie ułatwia jej sprawy, upewniając ją, że nie tylko zmienił się z nieśmiałego chłopca, na zadziornego motocyklistę, ale też także czuje do niej coś więcej, niż dawna przyjaźń. Choć Laura nie rozumie dlaczego Marcel zerwał z nią kontakt, a jakby tego było mało zaczynają do niej docierać niepokojące wieści o kryminalnej przeszłości przyjaciela i tak nie potrafi mu się oprzeć. Czy Laura odkryje prawdę? Czy rzuci swojego obecnego chłopaka dla dawnego przyjaciela, o którym nie może przestać myśleć?
„Mój przyjaciel to zły chłopak” zaczął się całkiem ciekawie. Przez pierwsze rozdziały byłam mocno zainteresowana tą pozycją, ponieważ autorka budowała niepewność. Kim jest Marcel? Dlaczego wraca? Gdzie był i co robił? Czemu Laura wzdycha do niego tak bardzo? Nie ukrywam, że wszystkie te pytania kłębiły mi się w głowie. Odpowiedzi na nie dostajemy pomału, ale są one sensowne i jestem w stanie uwierzyć w tę historię.
Problem mam z długością.
Nowa książka Agaty Bieńko jest wydłużona do granic możliwości. Rozciągnięta, jak gumka od majtek. Tę historię można było zamknąć w trzystu stronach i byłaby o wiele lepsza, zgrabniejsza i wciągająca, niż to w jakiej wersji mamy ją wydrukowaną. Jak z początku byłam ciekawa, tak moje zainteresowanie zaczynało wolno spadać z każdym rozdziałem, w którym działo się mało, a nasi bohaterowie zaczynali zbliżać się do siebie coraz bardziej i bardziej, aż nadszedł ten kulminacyjny moment.
Jak Marcel jest bohaterem, którego da się polubić, chociaż też po wielu ustępstwach, tak Laura jest wyjątkowo infantylna. Chce być traktowana jak dorosła, a zachowuje się jak dziecko. A niby ma dziewiętnaście lat. No cóż..., nie odczułam tego po scenach, w których była.
Brakowało mi w tej książce humoru, który dostałam w „I żyli długo i...”. Brakowało mi dynamiki w fabule. Brakowało mi konkretnych bohaterów. Kurczę! Brakowało mi tu bardzo wielu rzeczy, jakby ta książka nie była napisana przez Agatę Bieńko.
„Mój przyjaciel to zły chłopak” jest pozycją, która mnie nie porwała. Wydłużona fabuła, bezbarwne postaci i po prostu nuda. Liczyłam na świetną, dynamiczną historię, pełną akcji. Niestety nic z tych rzeczy. Swoją drogą naprawdę męczyłam się podczas lektury, dlatego nie mogę Wam polecić tej pozycji, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, abyście sami sprawdzili czy Wam się spodoba. A jeżeli to zrobicie to koniecznie dajcie mi znać.