Dotrwaliśmy.
Tak moi drodzy. To już koniec serii „Boston Underworld” od A. Zavarelli. „Conor” jest ostatnim tomem cyklu, który podbił serca zarówno zagranicznych czytelników, jak i polskich. Jak czujecie się z tym, że więcej nie będziecie mieli okazji spotkać Lachlana czy Crowa? Po raz kolejny przeżyłam z tymi bohaterami fantastyczną przygodę i wiem, że na pewno wrócę do tej serii trzeci raz. Czy tytułowy Conor skradnie Wasze serca bardziej, niż postaci, które już poznaliście?
Conor za dziecka narobił sobie problemów, które poprowadziły go do Crowa i irlandzkiej mafii. Tym oto sposobem mężczyzna zaczął pracować w mafii i starał się nie zawieść zaufania swojego szefa. Pewnego dnia Crow zleca mu zadanie, które ponownie ma sprawdzić jego skuteczność, lojalność i poczucie przynależności. Conor ma zająć się Ivy, dziewczyną która ucieka od przeszłości, a jej jedyną opcją jest zatrudnienie się w stripclubie, który jako tako pozwoli jej odbić się od dna. Kiedy jednak Ivy zacznie sprawiać problemy, Conor ma się jej po prostu pozbyć. Ivy poza utrzymaniem samej siebie, w tej niewdzięcznej pracy ma wyższy cel. Okazuje się, że dziewczyna ma sekret, który za wszelką cenę stara się utrzymać w tajemnicy. Kiedy Conor poznaje Ivy bliżej, dowiaduje się dlaczego dziewczyna zdecydowała się na pracę, jako tancerka proponuje jej ślub. Choć Ivy doskonale wie, że Conor nie jest najlepszym wyjściem z sytuacji, w jakiej się znalazła, wie też jest jest jedyną opcją, która ma rację bytu i możliwość na lepszą przyszłość.
Tylko co na to wszystko powie Crow? Czy nie potraktuje tego jako zdrady syndykatu? Jako niewypełnionego rozkazu?
Jeżeli lubicie mafiozów, którzy mają miękkie serduszka dla kobiet swojego życia, to Conor będzie tym, który skradnie Wasze serce. Ostatni tom serii jest najbardziej delikatnym i romantycznym z całego „Boston Underworld”.
Historia Ivy i Conora to opowieść o miłości, która nie powinna mieć miejsca. Conor, który chcąc być dobrym żołnierzem podjął się pilnowania świeżo zatrudnionej w klubie blondynki, patrząc na nią nie może przestać myśleć o tym, że Ivy przyciąga go do siebie z każdym ruchem, jaki wykonuje na scenie. Ivy podejmuje się pracy w klubie, aby móc zarobić wystarczającą sumę na w miarę godne życie. Wchodzi w szeregi mafii, bo po prostu musi. I choć nie w smak jej wykonywanie rozbieranego tańca, dziewczyna nie ma wyjścia.
Żadne z nich nie planuje tego, co wychodzi między nimi dalej. Kiedy Conor dowiaduje się prawdy o Ivy, postanawia jej pomóc, a ta pomoc oznacza tylko jedno – ślub. Conor proponuje Ivy małżeństwo z rozsądku, a kobieta widząc, że mężczyzna nie nakazuje jej wskakiwać mu do łóżka postanawia przyjąć propozycję. W końcu bezpieczeństwo też nie chodzi piechotą po ulicy.
Oboje zbliżają się do siebie, choć na początku jest między nimi dość niezręcznie. Conor zaczyna wnikać w życie Ivy coraz bardziej, a ta ufa z dnia na dzień mocniej. Czy jednak to zaufanie nie zostanie złamane?
„Conor” to tom, w którym więcej jest szlifowania uczuć między bohaterami, niż mafii. Owszem mamy tutaj parę dość brutalnych opisów tortur, ale nie są one czymś nowym, szczególnie po poprzednich częściach. Historia Conora i Ivy to ostatnia opowieść z serii „Boston Underworld”, która zabiera nas do świata, gdzie przetrwanie jest ważniejsze, niż duma. Jeżeli dotrwaliście, aż tutaj, to „Conor” na pewno Wam się spodoba. Swoją drogą mam nadzieję, że wydawnictwo Niezwykłe sięgnie po kolejną serię od A. Zvarelii.