Trochę historii?
Choć o Robertcie Harrisie słyszałam już kilkanaście razy, wcześniej nie miałam okazji sięgnąć po tego autora. Dopiero teraz, przy premierze „V2” zdecydowałam się spróbować i sprawdzić kolejną książkę kryminalno – sensacyjną. Jak wyszło?
II wojna światowa. Listopad 1944 roku. Niemcy czują przegraną nosem, a jedynym ich ratunkiem jest cudowna broń Hitlera – V2. Rudi Graf, będący jednym z konstruktorów rakiet V2 oraz człowiekiem odpowiedzialnym za pochwalane przez Fuhrera ataki na Londyn, zaczyna mieć wątpliwości. O ile pierwszy atak miał być jedynie testowym, każdy kolejny, wymuszony na rozkaz Hitlera, na niebezpieczeństwo naraża nie tylko wrogów, ale też i niemieckich żołnierzy. Graf, który nigdy nie wierzył w nazistowską propagandę, wie że nie ma już żadnych szans na zwycięstwo tej wojny, a dalsze wystrzeliwanie V2 uważa za zwykłe ludobójstwo. Czy mężczyzna odważy się odezwać, aby zatrzymać tę rzeź niewinnych?
Kay Cathon – Walch, należy do Żeńskiej Służby Pomocniczej RAF-u. Dziewczyna cudem uchodzi z życiem, kiedy wystrzelona rakieta trafia w dom, w którym Kay spędzała noc z kochankiem. Widząc zniszczenie, jakie poczynił pocisk, Kay postanawia zgłosić się do specjalnej jednostki, której celem będzie zidentyfikowanie i likwidacja wyrzutni rakiet.
Graf kontra Cathon – Walch, dwie strony barykady. Ich drogi nie powinny się przeciąć, jednak los... jak to los, lubi płatać figle.
„V2” to książka inspirowana historią. Zbyt dużo rzeczy zostało przemilczanych, zepchniętych na trzeci plan. Ci z Was, którzy lubią historię i interesują się nią, szybko znajdą nieścisłości w fabule i różnice między nią, a faktami. Niemniej jednak, do poczytania „V2” jest całkiem przyjemne.
Najmocniejszym punktem tej książki jest Kay. Uwielbiam tę bohaterkę, jej siłę, chęć do walki i determinację. Kobieta nie namyśla się długo, kiedy dowiaduje się, że powstaje specjalna jednostka do zlikwidowania wyrzutni rakiet. Ba! Nawet, kiedy jej uczestnictwo okazuje się być niepewne, walczy do samego końca, aby osiągnąć cel. Widać, że napędza ją obrona własnego kraju, ale też nienawiść do Niemców.
Rudi ma nieco mniej rozdziałów poświęconych jego działaniom, ale każdy z nich pokazuje decydujące sytuacje, które zaważają na życiu wielu osób. Do niego nie zapałałam, aż taką przyjaźnią, jak do Kay, ale jego wątki też czytało się całkiem przyjemnie.
„V2” to fabularna książka z elementami historii, którą autor nieco podkoloryzował. Nie jest to powieść historyczna, na co autor już na początku zwraca uwagę. Zatem sięgając po tę lekturę wiemy, z czym będziemy mieli okazję się mierzyć. Myślę, że po Harrisa sięgnę jeszcze raz, ale na pewno nie zamierzam nadrabiać wszystkich pozycji, jakie autor napisał i które są na wewnętrznej stronie okładki. „V2” było lekturą przyjemną i wciągającą, choć nieco denerwowało mnie unikanie prawdziwych faktów i spychanie ważnych dla historii postaci na drugi plan. Jeżeli jednak nie jesteście historycznymi freakami, to „V2” na pewno będzie Wam się podobać.