To było... specyficzne.
„Skamieniałe sny” to zdecydowanie manga dla największych fanów japońskiej kultury. Kolejna jednotomówka Waneko to zbiór piętnastu opowiadań, które pojawiały się w czasopismach w latach 80. Każde z tych opowiadań jest od siebie zupełnie różne i każde realną, ale dość często dramatyczną historię.
FABUŁA
W „Skamieniałych Snach” ciężko pisać o konkretnej fabule, gdyż każde z opowiadań ma swoją własną. Mamy tutaj historie o baseballu, pomaganiu dziewczynom, czy surfingu. Każda z nich ma swój własny klimat i nastrój i najlepsze, co można poradzić podczas czytania tej mangi to... czytanie jej pomału. Wiem, że nie należy to do najłatwiejszych zadań, niemniej jednak jeżeli „łykniecie” te opowiadania na jeden raz, to nie poczujecie ich magii, a warto!
OPRAWA GRAFICZNA
„Skamieniałe sny” to zacnie wydana manga. Kreska wraz z mijającym czasem zmienia się w opowiadaniach, dlatego postanowiłam nie zamieszczać tutaj zdjęć z wnętrza samej mangi. To kolejny przyjemny grubasek, który miło trzyma się w dłoniach podczas lektury. Pod obwolutą mamy prostą okładkę, ale rozumiem zamysł. Tutaj środek ma przyciągnąć, nie zaś obwoluta.
OPINIA OGÓLNA
Czy „Skamieniałe sny” mi się podobały? Tak. Szczególnie opowiadanie „W stronę słońca”, które tchnęło w cały tomik trochę humoru. Cała reszta historii jest mocno nostalgiczna, dziwna oraz nade wszystko oryginalna. Satoshi Kon miał ciekawy sposób pokazywania świata w swoich mangach i po lekturze tego tomiku wiem, że nie jest to mangaka dla każdego. Trzeba poczuć ten styl i nastrój, aby czerpać przyjemność z czytania.
Kończąc „Skamieniałe sny” to manga, po którą warto sięgnąć, jeżeli jesteście fanami niebanalnych, nietuzinkowych i trudnych historii. Osobiście chwalę sobie przeczytanie tego tomiku i na pewno wrócę do niektórych opowiadań, jak będę potrzebować poczuć unikatowy klimat kreski Satoshiego Kony.