[Manga, też książka] „Atelier spiczastych kapeluszy” | Kamome Shirahama (6)


CZEMU TAK MAŁO!?

Historia dziewczynek, które pragną zostać czarodziejkami urzekła mnie od pierwszego tomu. „Atelier spiczastych kapeluszy” nadganiam z każdą kolejną częścią, chociaż czekanie na kolejny tomik zwyczajnie mnie dobija. A teraz, po przeczytaniu szóstej części, zadaje sobie pytanie: „Czemu nie poczekałam? Czemu to sobie zrobiłam?”. No cóż...

FABUŁA

Po przerwanym, bardzo ważnym egzaminie, nasze bohaterki razem ze swoim mistrzem trafiają do Wielkiego Audytorium, czyli centrum społeczności czarodziejów, które położone jest na dnie morza. Kiedy Qifrey leczy rany w Wieży Leczenia, dziewczynkom przychodzi spotkać się z wielkim mędrcem Beldaruitem. Ten oferuje przyjaciółkom ponowne zaliczenie egzaminu, a zadanie jakie im daje jest zarówno bardzo proste, jak i piekielnie trudne. W ciągu trzech dni, dziewczynki muszą zaskoczyć czarodzieja swoją magią. Problem w tym, że Beldaruit potrafi wyczarowywać zjawiskowe rzeczy, o których dziewczynki mogą tylko śnić.
Po kilku nieudanych próbach, Koko wpada na pomysł, który może mieć powodzenie.
Ale czy cztery uczennice Qifreya będą potrafiły połączyć siły, aby osiągnąć cel?
A przy okazji, co ukrywa Beldaruit i kim tak naprawdę jest?

OPRAWA GRAFICZNA

Ach! Jaka ta manga jest piękna! Zarówno obwoluty, pod którymi kryją się ciekawe wzory geometryczne, jak i środek przyciąga wzrok i zdecydowanie za bardzo oddziałuje na czas!
Wiecie ile czytałam tę mangę? Trzydzieści minut.
A wiecie ile podziwiałam kadry, które są w środku? Kolejne trzydzieści minut!
Przenosimy się z bohaterkami do Wielkiego Audytorium, które budzi chęć zobaczenia go w kolorze, w anime.
Piękne wnętrza, piękne stroje w jakich występują nasi bohaterowie, wszystko jest tutaj wprost baśniowe i idealne! Jestem zakochana w tej mandze, a jeszcze bardziej jestem zakochana w Qifrey'u, który z tego co słyszałam, zgarnął wiele serc.
„Atelier spiczastych kapeluszy” to manga, którą nie tylko się czyta. Ta historia jest zdecydowanie bardziej warta oglądania każdego szczegółu i podziwiania.


OPINIA OGÓLNA

Czy istnieje coś takiego, jak „kac mangowy”? Bo jak nie, to właśnie go ustanawiam.
Zakończenie szóstego tomiku „Atelier spiczastych kapeluszy” to katorga! Mordęga! Kamome Shirahama znęca się nad nami i jeszcze się z tego powodu cieszy! A ja, jak pisałam na początku zadaje sobie pytanie dlaczego zdecydowałam się sięgnąć po ten tomik od razu? Dlaczego nie poczekałam do siódmego? Nawet nie wiecie, jak cierpię. W sumie to, jeżeli też czytaliście ten tomik to wiecie, bo cierpicie razem ze mną. „Atelier spiczastych kapeluszy” to manga, która dopiero teraz zaczyna się rozkręcać, a bomby, jakie spuszcza na nas mangaczka naprawdę zaskakują. Jeżeli szukacie pięknego wnętrza ze świetną fabułą, to właśnie tak historia o czterech uczennicach na czarodziejki jest dla Was idealnym wyborem. Musicie to przeczytać!


Za tomik dziękuję wydawnictwu Kotori.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com