Jeden z bliźniaków już zajęty.
Wydawnictwo MUZA idąc za ciosem podsuwa nam kolejnego brata Bishopa. Tym razem padło na Johna i dziewczynkę, która przewróciła cały jego świat do góry nogami.
Na Johna Bishopa została zrzucona opieka rodzinnym pensjonatem B&B. Mężczyzna w zasadzie nie narzeka na swoją pracę, która poza sprzątaniem, słuchaniem kochających się par, czy rozliczaniem wydatków ma także swoje dobre strony, do których należą kobiety przybywające na ranczo, aby nauczyć się jazdy konnej, a przy okazji spędzić miłą noc w towarzystwie Bishopa.
Pewnego dnia John przebywając z rodziną otrzymuje list, który powiązany jest z nosidełkiem i dzieckiem w środku. Okazuje się, że dziewczynka w nosidełku jest jego córką, której mama była dawną partnerką Johna. Przyzwyczajony do ciężkiej pracy Bishop nie wie, że opieka nad noworodkiem będzie najtrudniejszym zadaniem, z jakim przyjdzie mu się zmierzyć.
Mimo pomocy rodziny, John postanawia znaleźć opiekunkę, która zajmie się Maize, aby John mógł spokojnie prowadzić pensjonat i pogodzić pracę z córką.
„Ten, którego szukam” w oryginalnym cyklu jest trzecim tomem. Swoją drogą, czy ktoś wie dlaczego wydawnictwo zdecydowało się na rozpoczęcie serii Kennedy Fox od drugiego tomu? Jestem bardzo ciekawa, co spowodowało taką decyzję.
Historia Johna to gratka dla fanów opowieści o samotnym rodzicu. Maize spada Bishopowi dosłownie z nieba, a mężczyzna będący zatwardziałym kawalerem nagle otrzymuje cios i musi ogarnąć swoje życie, podporządkować się małej istocie, która weszła w nie znienacka.
Z bratem, jakim jest Jackson nie jest to proste, ponieważ bliźniak Johna jest typowym żigolakiem, który lubi sprowadzać kobiety do domu, aby się z nimi zabawić.
Mila to nieszczęśliwie zakochana w przyjacielu dziewczyna, która pewnego wieczora zostaje sprowadzona brutalnie na ziemię, kiedy to jej przyjaciel oświadcza, iż będzie miał dziecko i spotyka się z pewną kobietą. Dziewczyna postanawia zmienić swoje życie. Kiedy otrzymuje propozycje zostania opiekunką dla noworodka, zgadza się i tym oto sposobem spotyka Johna i Maize.
Ich znajomość zaczyna się dość niewinnie i spokojnie. John wstrzymuje się przez zbliżaniem się do Milii, a ona stara się nie przeszkadzać Bishopowi w pracy i jedynie wykonuje swoją. Jednak z każdym kolejnym dniem, kiedy ta dwójka przebywa blisko siebie, relacja pracodawca-pracownik zaciera się, a oni zupełnie nieświadomie zaczynają tworzyć małą rodzinę.
A kiedy oboje zaczynają to rozumieć, żadne nie chce od tego odejść.
Czy Maize ma szansę na mamę? Czy John w końcu się ustatkuje?
„Ten, którego szukam” to ciepła i wesoła książka, którą czyta się o wiele przyjemniej, niż „Ten, którego pragnę”. John Bishop to idealny tata dla małej dziewczynki – totalnie nieogarnięty, za to wyjątkowo uczynny i sympatyczny. Czytanie o wyczynach Bishopa, który nie ma zielonego pojęcia, jak działać z noworodkiem było wyśmienitą lekturą. Zaś obserwowanie uczucia, jakie pomału rozkwitało między Johnem i Milą okazało się być ciekawe i wciągające.
„Ten, którego szukam” to książka warta przeczytania, tym bardziej, że nie trzeba znać poprzedniego tomu, aby po nią sięgnąć. Jeżeli jesteście fanami opowieści o samotnych rodzicach rzuconych na głęboką wodę wychowania dzieci to John Bishop i jego historia jest dla Was.
Za książkę dziękuję wydawnictwu MUZA.