Konkurencja Sherlocka Holmesa.
Kiedy wydawnictwo Zysk i s-ka pokazało okładkę do „Arsene Lupina” wiedziałam, że muszę przeczytać tę pozycję. Akurat dobrze się składało, ponieważ przymierzałam się od dłuższego czasu do tej historii, zatem z jeszcze większą radością przyjęłam wieść o tej książce, wydanej w pięknej oprawie.
Arsene Lupin znany jest jako wyrafinowany Robin Hood. Opowieści o włamywaczu, który na cel obrał jedynie nikczemników i bogaczy są historiami słynnymi, jak wcześniej wspomniany Sherlock Holmes ( tyle, że ten para się zawodem, który jest przeciwieństwem Lupina).Początki złodziejaszka nie należały do trudnych. Mężczyzna wiedział do czego dąży, a sztuczki, jakimi się posługiwał były zmyślne i niemożliwe do przewidzenia. Wszystko zaczęło się od naszyjnika królowej, aczkolwiek wcześniej miał przygodę na transatlantyku, kiedy to załoga dostała telegraficzną wiadomość, iż słynny włamywacz jest na pokładzie statku. Arsene Lupin szybko został rozpoznany i aresztowany, jednak kiedy doszło do rozprawy przed sądem, sam oskarżony nie pojawił się na niej. Co więcej w tym czasie raczył poinformować jednego z bogatszych jegomości, iż wpadnie do niego z wizytą, z której wyjdzie obłowiony w kolejne wartościowe przedmioty.
Kim tak naprawdę jest Arsene Lupin i dlaczego zdecydował się zostać włamywaczem, posiadając w sobie nutkę dżentelmena?
Nie sądziłam, że otwarcie „Arsene Lupina” będzie tak wciągające. Dlaczego? Bowiem, kiedy zasiadłam już do tej książki, strony leciały mi szybko, a procenty jeszcze szybciej. Aż tu nagle koniec! Normalnie, gdybym miała książkę papierową podczas lektury, zaczęłabym ją obracać dookoła i szukać dalszego ciągu. Z racji, że czytałam na czytniku po prostu zamknęłam okładkę i westchnęłam, bo... mało. Chcę kolejne historie o tym jakże inteligentnym i przebiegłym włamywaczu, który każdego potrafi przechytrzyć.
Każdy rozdział w tej pozycji to odrębna historia, która raz mocno pcha nas do przodu, a raz cofa nas do tyłu i pokazuje, w jaki sposób Lupin stał się włamywaczem, a przede wszystkim dlaczego zdecydował się na taki... nazwijmy to zawód. Jednak mimo zmian w czasie, podczas czytania nie ma nawet najmniejszej możliwości zgubić się w tym tekście.
Oczywiście, jeżeli zapytacie mnie o mój ulubiony rozdział to stwierdzę, że jest to historia na transatlantyku (chyba nie muszę się tłumaczyć dlaczego), ale każde z tych opowiadań jest na bardzo podobnym poziomie i szczerze pisząc, żadnego z nich nie mogłabym nazwać słabym.
Arsene Lupin, jako bohater jest wprost świetny! Wyrafinowany złodziej, który zanim podejmie działanie bierze pod włos wszystkich złoczyńców, a co najważniejsze robi to z pełną kulturą i powagą! Bardzo charyzmatyczna postać, której od pierwszych stron się kibicuje, a z każdym kolejnym rozdziałem lubi coraz bardziej.
Widziałam oryginalną okładkę na goodreads i muszę napisać, że wydawnictwo Zysk i s-ka wykonało kawał świetnej roboty z polskim wydaniem! Nasza okładka jest delikatna, ale szczegółowa i rzuca się w oczy swoją nietuzinkowością. I jeszcze ten piękny granat!
„Arsene Lupin. Dżentelmen włamywacz” to pozycja obowiązkowa dla fanów Sherlocka Holmesa i jemu podobnych książek. Stara, a nowa lektura wciąga i zabiera w świat złodzieja, który ani myśli krzywdzić biednych. A każde włamanie wykonuje z finezją i perfekcją, której wielu brakuje. „Arsene Lupin. Dżentelmen włamywacz” to książka, którą serdecznie Wam polecam!
Za książkę do opinii dziękuję wydawnictwu Zysk i s-ka.