Czemu nie znałam tego wcześniej?!
Przyznam się z ręką na sercu, że nie znałam wcześniej wydawnictwa Wytwórnia. A z racji tego, że nie znałam, nie miałam też pojęcia, jaką serię perełkę mieli przyjemność wydać. Dzięki Fantastycznym Pogaduchom, grupie na facebooku, wynajdującej różne świetne książki, którym zabrakło większej promocji, „Generacja K” trafiła do mnie.
Ktoś mi może wyjaśnić, dlaczego nie widziałam tego cyklu wcześniej?
Kasandra i Mina od najmłodszych lat są najlepszymi przyjaciółkami, chociaż ich rodziny, stany majątkowe i życia są od siebie zupełnie różne. Dziewczyny każdego dnia buntują się przeciwko systemowi idealnych dziewczynek, zawsze grzecznych i pięknie ubranych.
Georges z pozoru wygląda i zachowuje się dość normalnie. Jak na swój dość młody wiek, przeżył w życiu wiele, a jego bagaż doświadczeń jest już całkiem sporym workiem. Kiedy mężczyzna dostaje kopertę od tajemniczego człowieka, którego nikt poza nim nie zauważył, postanawia sprawdzić wskazówki, aby odnaleźć... prawdziwego siebie.
Georges, Kasandra i Mina, trójka młodych ludzi, których różni wszystko, a przyciąga jedno – niezwykłe zdolności, które zapisane są w ich DNA.
Teraz nadchodzi czas, aby mogli je zrozumieć i poznać.
Czy będą chcieli spróbować?
Jakie niebezpieczeństwa czekają ich po drodze?
Odnoszę wrażenie, że ominęło mnie bardzo dużo, ponieważ powinnam znać tę autorkę znacznie szybciej. Pierwszy tom „Generacji K” wciągnął mnie w swój świat od pierwszego rozdziału, a kiedy skończyłam, w duchu cieszyłam się, że mogę od razu sięgnąć po kolejną część. Dostałam tutaj wszystko, co lubie w fantastyce i nie ukrywam, że żałuję, iż Marine Carteron jest tak mało na naszym rynku.
Każdy z bohaterów ma unikalną zdolność, która wpisana jest w DNA. Osobiście, za najlepszą z nich uważam umiejętność Georgesa, którego ciało zostaje przejęte przez złego ducha, prezentującego się podobnie jak słynny marvelowski Venom. Nie ukrywam, że ciekawa jestem, jak autorka pokieruje tym bohaterem, bo ma on największe pole do popisu. Mina z Kasandrą dopiero zaczynają się rozkręcać i nie ukrywam, że czekam na duży postęp w rozwoju ich postaci.
Marine Carteron miała naprawdę dobry pomysł na historię, która wciąga od pierwszych stron i nie pozwala się oderwać do samego końca. Bohaterowie są na tyle ciekawi, że chcemy poznać ich bliżej i choć nie są tutaj, aż tak bardzo rozwinięci myślę, że autorka w drugim tomie da nam się z nimi bardziej zaprzyjaźnić. No i cała historia o zdolnościach z DNA i tajemniczych Dzieciach Enocha jest rzeczą, o której chce wiedzieć zdecydowanie więcej.
Pierwszy tom „Generacji K” to historia, po którą warto sięgnąć. Jeżeli szukacie ciekawego młodzieżowego fantasy, to zdecydowanie jest to dobry wybór. Jestem ciekawa, jak Carteron rozwinie swoją opowieść i, jakie zmiany przejdą nasi bohaterowie. No i najważniejsze. Jeżeli myślicie, że okładka to tylko zwykła grafika, nawet nie wiecie jak bardzo się mylicie. Nawet ona, ma tutaj swój sens. To jak? Wchodzicie w „Generację K”?
Za książkę dziękuję wydawnictwu Wytwórnia.