Każda z nas chciała kiedyś mieć koronę.
Nie brakuje produkcji, które zabierają nas w iście królewski świat. Ot choćby, daleko nie szukając mamy słynne „The Crown”, które pozwala nam wejść na salony brytyjskiej rodziny królewskiej, która mimo powszechnej idealności, ma swoje niedoskonałości. Katharine McGee poszła o krok dalej. Jej książka „Amerykańskie Księżniczki” to historia, która pozwala nam poznać brudy bycia księżniczką, dla której ważne nie jest własne dobro, a opinia publiczna i korona.
Po wygranej wojnie o niepodległość lud Ameryki zaoferował Jerzemu Waszyngtonowi koronę. Dwa i pół wieku, dynastia Waszyngtonów dalej jest przy tronie i rządzi Ameryką. Czy przyszła monarchini i jej siostra, która jest tylko zapasem w razie „W” będą potrafiły zachować się i być godne korony, którą mają odziedziczyć? Księżniczka Beatrycze jest coraz bliższa perfekcji, której wymaga od niej ojciec, król. Jednak obowiązki bycia idealną zaczynają jej coraz bardziej ciążyć, a jakby tego było mało dziewczyna zakochuje się w najmniej odpowiedniej osobie. Jej młodsza siostra Samantha, która jest „zapasową baterią” przez wielu zostaje zignorowana, z wzajemnością.
Zaś książę Jefferson, bliźniak Samanthy jest ulubieńcem mediów i fanów rodziny królewskiej. Gdyby nie Beatrycze, która urodziła się pierwsza, to właśnie on byłby pierwszym kandydatem do tronu, który idealnie do niego pasuje.
Niemniej jednak, urodzenie się jako trzecim w kolejce, czyni go trzecim dzieckiem króla, który o tronie może zapomnieć.
Choć tron to w zasadzie nic, w stosunku do dwóch pięknych dziewczyn, które postanawiają zawalczyć o serce Jeffersona.
Zapewne większość z nas, kiedy słyszała o księżniczkach myślała, że ich życie to prawdziwa bajka, jak nauczył nas tego Disney. Cóż... jeżeli choć trochę interesujecie się monarchami, którzy żyją w prawdziwym świecie, wiecie że ich dramaty, są dramatami medialnym. W „Amerykańskich Księżniczkach” nasi bohaterowie tez nie mają łatwego życia. Szczególnie Beatrycze, która jako następczyni musi wykazać się nie tylko odpowiednim zachowaniem do tronu, ale też poświecić prawie wszystko, co dla niej ważne, aby nikt nie mógł jej niczego zarzucić.
Nie ukrywam, że podczas jednej rozmowy, która odbyła się właśnie między Beatrycze, a jej ojcem miałam małą nadzieję, że rodzic jednak zrozumie. Cóż... nic z tego nie wyszło, a ja stwierdziłam, że bycie na cenzurowanym i robienie wszystkiego pod publikę nie ma żadnego sensu.
Przecież liczy się to, żeby człowiek był sam ze sobą szczęśliwy.
Historia z Jeffersonem, która jest jakby wątkiem pobocznym w całej książce, także sprawiła, że poczułam się zainteresowana. Zarówno Nina, jak i Daphne walczące o względu chłopaka okazały się być nieugiętymi i sięgającymi po najgorsze środki kobietami, które zrobią wszystko dla tytułu.
Mam nadzieję, że w drugiej części ten wątek będzie pokazany jeszcze lepiej.
„Amerykańskie Księżniczki” to pozycja, która spodobała mi się od pierwszego rozdziału. Z racji, że jestem powolnym widzem „The Crown”, historia książkowa, w którą mogłam wejść i razem z bohaterami zobaczyć bezwzględne dążenie do korony oraz odpowiedzialność, jaka za nią idzie sprawiła, że pozycję przeczytałam w kilka godzin i z niecierpliwością czekam na drugą część. „Amerykańskie Księżniczki” to historia o miłości, która nie zawsze jest idealna, a także o dążeniu do bycia samym sobą i poznaniu własnego ja, o które tak trudno w świecie, gdzie wszyscy dookoła narzucają wygląd, zachowanie, a nawet uczucia.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Zysk i ska.