No cóż.
Pamiętam, że kiedyś jak czytałam książki Willow Winters to byłam nimi zauroczona i naprawdę mi się podobały. Po ostatniej aferze, jaką za granicą wywołała autorka, moje zdanie zmieniło się o niej diametralnie. A jej książki... są po prostu okej.
Sielanka Carter i Arii szybko się zaczęła i szybko się kończy. Aria pokazuje prawdę o sobie samej, kiedy staje twarzą w twarz ze swoim byłym, który przybył ją uratować. Carter szybko zaczyna rozumieć, że kobieta, którą pokochał zdradziła go. Mężczyzna żyje w tym przekonaniu, nie chcąc wysłuchać prawdy, która jawi się zupełnie inaczej. Aria zaczyna walczyć o ich związek kolejny raz. W całej tej walce, przyjedzie jej wiele razy odważyć się do bardzo radykalnych środków.
Czy kobieta ma szanse odzyskać Cartera i jego zaufanie?
„Bez Tchu” to przedostatni tom historii Cartera i Arii. Tak, jak pisałam na początku do Willow Winters miałam inny stosunek, jeszcze trzy miesiące temu. Po aferze, która w zagranicznym świecie zraniła wiele ludzi, a innych obrzuciła wyzwiskami (afera, nie Winters) zmieniłam zdanie o tej autorce, a jej książki już mi tak dobrze nie podchodzą, jak kiedyś.
Pamiętam, że kiedy czytałam „Bez tchu” w oryginale, byłam zauroczona tym, jak autorka prowadzi swoją historię, a do tego urywa książki w momentach, w których chce się je wyrzucić przez okno. Niemniej teraz, moje zdanie o „Bez tchu” jest nieco inne. Dalej jest to fajna historia, jednak czytałam w swoim życiu lepsze i sensowniejsze. Dodatkowo, dalej uważam, że Willow mogła te cztery historie połączyć w dwie i wyglądałyby lepiej, niż jako cztery tomy.
W „Bez tchu” Aria w końcu się uaktywnia. W końcu otrzymujemy bohaterkę, która potrafi walczyć i nie boi się sięgnąć po broń. Carter, za to wiele traci, bo Winters zrobiła z niego zagubionego chłopca, który mówi co innego, a robi co innego. Przede wszystkim zaś, nie ma żadnego poklasku między swoimi ludźmi, co szybko niszczy jego władzę. Władzę, której akurat teraz bardzo potrzebuje.
„Bez tchu” to pozycja, która kiedyś mi się podobała, ale teraz uważam że jest to tylko średniak. Willow Winters jest marką, a niestety nie zawsze przekłada się to na jej książki. Historię Cartera i Arii skończyłam w oryginale, będąc na fali fabuły i wiem, że czwarty tom nie odstaje od poprzednich. Nie wyróżnia się też niczym, poza zakończeniem historii. Czy polecam? Jeżeli podobały Wam się poprzednie tomy to „Bez tchu” także zapewni wam rollercoaster i wiele sensacji. Jeżeli zaś drugi tom nie była dla Was zachwycający, to trzeci tym bardziej nie będzie.
Za książkę dziękuje wydawnictwu Papierówka.