Czy era mafii się kończy?
A. E. Murphy wchodzi na polski rynek książką, która zbiera różne opinie. Zauważyłam, że albo się uwielbia „Jego Asystentkę”, albo nienawidzi. Osobiście należę do tej pierwszej grupy i mam nadzieję, że na pojawi się u nas więcej książek tej autorki. Ba! Dodam też, że mam nadzieję, iż to jedna z pozycji, która sprawi, że wyjdziemy z mafijnego kultu.
Rosie Sinclair jest osobistą asystentką i kierowniczką biura Ezry Conti'ego. Dziewczyna jest niezastąpiona w tym co robi, a szef wiele tazy opiera się na niej, nie tylko w pracy.
Dziewczyna jest maniaczką liczenia, a jej szczęśliwą liczbą jest szóstka oraz każda jej wielokrotność. To właśnie do sześciu i więcej liczy Rosie, kiedy znajdzie się w nerwowej, bądź stresującej się sytuacji.
Sinclair nie przypomina seksbomby, której stereotyp utarł się w roli osobistej asystentki. Dziewczyna jest po prostu normalna. Nie ubranie ją stroi, a umiejętności.
Choć Ezra ma piękną żonę, pewnego dnia ta sugeruje, że mąż jest zbyt blisko Rosie.
Kiedy zaś Rosie próbując pogodzić się z ośmieszeniem na uszach wszystkich w biurze przez żonę Ezry zaczyna spotykać się z innym mężczyzną, Conti momentalnie zmienia swoje zachowanie wobec asystentki.
Szybko okazuje się, że żona Ezry miała rację.
„Jego Asystentka” to pozycja, która zabiera nas w świat korporacji, gdzie wierność nie zawsze jest wykonalna, a miłość to uczucie, którego nie da się zrozumieć.
Wątek romansu pozamałżeńskiego to coś, co na polskim rynku jest w mniejszości. Może jesteśmy zbyt moralni, aby czytać takie książki? Może za mocno wczuwamy się w bohaterów i żyjemy ich życiem podczas lektury?
„Jego Asystentka” to pozycja, która działa skrajnie na czytelników.
Miłość nie wybiera. Kiedy Rosie zaczyna rozumieć, że zakochała się w swoim szefie, co lepsze z wzajemnością, z początku próbuje jeszcze zaprzeczyć samej sobie i swoim uczuciom. Jednak, gdy Eza stwierdza, że jest w stanie zmienić swoje życie i wziąć rozwód, byleby być z Rosie, ta postanawia zaryzykować.
Jak to zwykle bywa, puste obietnice żonatych mężczyzn o rozwodzie są tutaj na porządku dziennym. Ile się Ezra naobiecuje i naopowiada, aby tylko Rosie mu zaufała to głowa mała.
Dziewczyna ulega mężczyźnie myśląc, że obiecany rozwód w końcu się odbędzie, ale cóż... wiecie, jak to się skończy.
Ezra to typowy Włoch-czaruś, który pięknie mówiąc po włosku, czaruje Rosie i za każdym razem dostaje od niej to, czego chce. Tutaj chyba też nikogo to nie dziwi, prawda?
„Jego Asystentka” to pozycja, którą można odebrać na dwojaki sposób. Można przeczytać ciekawą historię z wątkiem, którego u nas brakuje i polubić Rosie, która po prostu chciała być szczęśliwa. Ale można też nienawidzić Rosie za to, że chciała rozbić małżeństwo z dzieckiem na pokładzie. Podejrzewam, że wiele z Was zarzuciło Sinclair, że jest samolubna i myśli tylko o sobie, a nie o pełnej rodzinie Conti'ego. Niemniej jednak warto pamiętać, że Rosie nie miała prawdziwej rodziny i cały czas szuka swojego szczęścia. Jak pisałam, miłość nie wybiera. A. E. Murphy pokazała w „Jego Asystentce” historię, która pokazuje, ze kłamstwo sprawia zawód, a miłość to uczucie, którego nigdy nie będziemy potrafili zrozumieć.
Za książkę do opinii dziękuję wydawnictwu NieZwykłemu.