„Audrey Hepburn. Uosobienie elegancji.” - Sean Hepburn Ferrer


Biografia pełna prawdy. 

Chyba nie ma osoby, która nie znałaby Audrey Hepburn. Aktorki, która zdobyła sławę w „Śniadaniu u Tiffaniego”, którego nie uważała za swój najlepszy film. Wydawnictwo Albatros wydało dwie biografie właśnie o jej osobie. Miałam okazję przeczytać obie, ale dziś chce Wam przedstawić tylko jedną. Według mnie ważniejszą, bo napisaną przez syna Hepburn. 
Biografię pełną prawdy, smutku i uczuć dziecka do matki. 

Już od pierwszych stron Sean Hepburn Ferrer daje nam do zrozumienia, że jego mama była kobietą smutną, mimo otaczającego ją blichtru i sławy. Co w zasadzie nie jest niczym dziwnym, bo przecież nierzadko się okazuje, że aktorzy lub inne sławne osobistości mimo milionów na koncie pogrążają się w smutku i depresji. Różnica polega na tym, czym podyktowany jest ten smutek. 

Audrey w życiu przeżyła wiele. Chwilę po urodzinach, poważnie zachorowała, a jej matka nie chciała wezwać do niemowlaka lekarza i wolała się modlić o własną córkę. Młoda Hepburn od dziecka miała pod górę, ale żadna kłoda, jaka znalazła się pod jej nogami, nie była z jej własnej winy. Audrey od dziecka przyciągał taniec. Matka dziewczynki zrobiła wszystko, aby ta mogła się spełniać i tym oto sposobem Audrey dołączyła do szkoły baletowej. Dziewczynka pracowała ponad swoje siły, aby być jak najlepszą w balecie. Kiedy jej kariera zaczęła rozkwitać, nastał przełomowe dla świata wydarzenie – Niemcy najechały na Polskę. Zaczęła się druga wojna światowa i wszystkie plany oraz marzenia Audrey legły w gruzach, kiedy Holandia w której od lat mieszkała została najechana przez niemieckich żołnierzy. Hepburn zaczęła tracić na wadze z braku jedzenia, a wraz z tym traciła też siły do baletu. 
Końcem końców od małych ról w wystąpieniach, została zauważona i wciągnięta na większy ekran. Tak została aktorką, którą wcale nie chciała być. 

Audrey Hepburn to jedna z tych gwiazd, które świecą najjaśniej w historii Hollywood. Choć piękna i odważna, Hepburn nie byłą zbytnio otwartą osobą, a swojej prywatności pilnowała na każdym możliwym kroku. Kariera nigdy nie była dla niej najważniejsza i kiedy przyszedł na świat autor tej biografii, czyli Sean Hepburn Ferrer, a później drugi syn z innego małżeństwa, Audrey rzuciła bycie aktorką, aby móc oddać się byciu mamą. W książce tej doskonale widać, że jako mama Hepburn sprawdziła się równie dobrze, jak widzieliśmy ją w roli aktorki kasowych (na tamte czasy) filmów. 

Mało kto wie, że w ostatnich latach swojego życia Audrey Hepburn była mocno związana z UNICEF-em, któremu pomagała uzyskać środki do pomocy krajom trzeciego świata. Sama zaznała głodu podczas wojny, zatem pierwszym jej zadaniem, jakie chciała wykonać, było nakarmienie dzieci z biednych krajów, takich jak Somalia czy Kenia. 

Podczas lektury „Audrey Hepburn. Uosobienie elegancji” wyłania się obraz dobrego człowieka, który nigdy nie czuł się sławny. Obraz kobiety, żony, matki, a dopiero potem aktorki, która do tej pory jest na językach fanów. Zdjęcia z rodzinnego albumu, pokazujące Hepburn od najmłodszych lat oraz jej działania dodają książce prostego piękna. Piękna, które Audrey Hepburn miała, ale nie było ono z jej urody, a prosto z serca. Dla mnie była to fenomenalna lektura i pokuszę się o ocenienie gwiazdkowe: 10/10. Musicie to przeczytać. 

Za książkę do opinii dziękuję wydawnictwu Albatros.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com