„Strażnik Ognia” - J.C. Cervantes

 

Wróćmy do Majów.


Pamiętacie jeszcze „Posłańca Burzy”? To pierwszy tom przygód Zane'a Obispo, który zabrał nas w świat mitologii majańskiej. Ostatnio wydawnictwo Galeria Książki wydało kontynuację tej historii i oczywiście wiadomym jest fakt, że musiałam po nią sięgnąć, po tak świetnym pierwszym tomie. 

Mogłoby się wydawać, że Zane Obispo siedząc na ustronnej wyspie tropikalnej wśród przyjaciół i rodziny ma wielkie życiowe wakacje. Jednak nie wszystko wygląda tak, jak widzimy to z boku. Chłopaka frustruje nieumiejętność posługiwania się swoimi mocami, które odziedziczył po majańskim bogu Hurakanie, na którego potocznie woła „tata”. W dodatku między nim, a jego ukochanym psem Rosie zapanował dystans, bowiem przez poprzednie przygody Rosie stała się ogarem piekielnym i nie jest już tym samym zwierzakiem, co kiedyś. 
Wszystkie te zmartwienia Zane musi odłożyć na bok i rozprawić się z nimi później, gdyż najważniejszą rzeczą, jaką musi wykonać, to uratować swojego ojca z więziennej celi. 
A przy okazji pisania książki o swoich przygodach Obispo w niebezpieczną przygodę wciągnął inne dzieci półboskiego pochodzenia i teraz także na nie musi zwrócić uwagę. 
Czy chłopakowi uda się wykonać dwa prawie niemożliwe zadania w sekrecie przed bogami?

Pamiętajcie, że prawie robi różnicę. 
„Strażnik Ognia” wciągnął mnie w swój świat od pierwszych stron. Mimo że „Posłańca Burzy” czytałam kilka miesięcy wcześniej, wszystko z tamtej pozycji pamiętałam, także otwierając drugi tom odnalazłam się w nim od razu. Co więcej, muszę przyznać, że nie sądziłam, iż J.C. Cervantes da radę pociągnąć tę historię jeszcze bardziej pasjonująco, niż w pierwszym tomie i zostałam zaskoczona. Oczywiście pozytywnie. Dała radę! 

Zauważyłam, że nasi bohaterowie są nieco bardziej dojrzalsi, niż w pierwszym tomie. Zane ciągle boryka się z uczuciem do zmiennokształtnej Brooks i nie do końca wie, jak sobie z nim poradzić, a z dziewczyną przebywa prawie cały czas. Jego sytuacja z Rosie też nie należy do najlepszych i Obispo też nie wie, jak dojść do porozumienia z psem, który został ogarem piekielnym. Najważniejsze dla niego jest uwolnienie ojca z więzienia, a także opanowanie swojej mocy, którą dalej nie potrafi dobrze władać. 
Jego zachowanie jest bardziej poważne, przemyślane, chociaż oczywiście ma fragmenty, w których pozostaje starym, dobrym i lekkomyślnym Zane'm.

Co ciekawe, w „Strażniku Ognia” wróg staje się przyjacielem, a przyjaciel wrogiem. Nasi bohaterowie muszą uważać, komu ufają i powierzają swoje sekrety, bo nigdy nie wiadomo, czy nie obróci się to przeciwko nim. W tym wszystkim mamy jeszcze majańskich bogów, którzy potrafią zakręcić fabułą i zamieszać w niej do tego stopnia, że czasami nawet ja kręciłam głową, nie wierząc co czytam. 

J.C. Cervantes podołała i napisała świetną kontynuację „Posłańca Burzy”. „Strażnik Ognia” to pozycja, która rozwija na wyższy poziom historie Obispo i jego przyjaciół, a także wprowadza wiele nowych elementów. Co więcej, jeżeli oczy mnie nie myliły to na Goodreads widziałam, że trzeci tom też powstał, zatem czekam z niecierpliwością na zakończenie tej historii. 
Myślę, że się nie zawiodę, bo autorka pokazała, że wie, jak pisać kontynuacje, które są lepsze od pierwszego tomu. 

Za książkę do opinii dziękuję wydawnictwu

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com